Poligon doświadczalny farmakologii

Andrzej Person, senator PO, attaché olimpijski polskiej reprezentacji na IO w Londynie

Publikacja: 30.01.2013 01:09

Poligon doświadczalny farmakologii

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Rusza proces doktora Eufemiano Fuentesa, czyli „jednoosobowego dopingowego supermarketu"– jak opisał go w swojej książce kolarz Tyler Hamilton. Pan za to napisał książkę „Sport rządzi światem", a sportem co rządzi? Doping?

Andrzej Person: Zastanówmy się, czy co trzy dni można rozgrywać zawody na najwyższym światowym poziomie. Gołym okiem widać, że kolejne bariery są łamane, a kolejne rekordy bite. Wydaje się to nieprawdopodobne, by taki sam osobnik jak 50 lat temu, trenując właściwie tak samo, otrzymywał wyniki o 30 proc. lepsze tylko wskutek doskonalszej diety czy bardziej racjonalnych metod treningowych.

Doping to problem wyłącznie sportowców?

Za sportowcami stoją ludzie, którzy kreują ich sukcesy – ktoś tym dopingiem przecież zarządza. Sportowi bardzo trudno dziś będzie obronić się przed tym, co stanowi także jego siłę – przed komercją.

Co ma pan na myśli?

To, że sport naprawdę rządzi światem. Tydzień temu młody, zdolny golfista z Irlandii Północnej Rory McIlroy podpisał umowę sponsorską na blisko 300 mln dolarów! W żadnej innej dziedzinie popkultury nie ma takich pieniędzy i bohaterzy nie rozbudzają tak wielkich emocji. Dziś widzowie chcą oglądać ciągle nowe, niesamowite rekordy, a granice możliwości człowieka nie są nieskończone.

Komercyjność sportu wymaga więc dopingu?

Obawiam się, że już zdążyło pojawić się coś gorszego niż zwykłe szprycowanie sportowców. Za chwilę sport może zostać zdominowany przez tzw. doping genetyczny, który jest bardzo trudny do wykrycia. Istotą problemu jest zapewne działalność firm farmakologicznych, które sport traktują jak poligon doświadczalny. Podobnie traktują one wojsko: nie mam cienia wątpliwości, że oddziały komandosów przedzierają się przez dżunglę wyłącznie na schabowych z ziemniaczkami.

Takie przełamywanie barier nie jest wszystkim na rękę?

Wręcz przeciwnie, sport musi się przed tym bronić, jeżeli chce przetrwać. Jednak dookoła sportu jest wielu ludzi, którzy na dopingu zarabiają krocie. Na początku doktor Fuentes twierdził, że z jego usług korzystali nie tylko kolarze. Teraz trochę zaczął zwalniać z tą szczerością. Widać, jakieś miał ku temu powody...

Dokąd więc zmierza sport?

Tego nikt nie wie. Efektem ubocznym wszechobecnego dopingu jest nieprzyjemna atmosfera. Czy to na igrzyskach, czy gdzieś indziej, jednym z głównych tematów rozmów jest wspomaganie się: „co tamten bierze, dlaczego on tak wygląda?" – słychać za kulisami. Trudno dziś przekonać sportowca, że bez szprycowania się także może wygrać. Przecież on widzi, jak wyglądają jego rywale, a pamięta, jak wyglądali jeszcze dwa lata temu...

—rozmawiał Michał Płociński

Rz: Rusza proces doktora Eufemiano Fuentesa, czyli „jednoosobowego dopingowego supermarketu"– jak opisał go w swojej książce kolarz Tyler Hamilton. Pan za to napisał książkę „Sport rządzi światem", a sportem co rządzi? Doping?

Andrzej Person: Zastanówmy się, czy co trzy dni można rozgrywać zawody na najwyższym światowym poziomie. Gołym okiem widać, że kolejne bariery są łamane, a kolejne rekordy bite. Wydaje się to nieprawdopodobne, by taki sam osobnik jak 50 lat temu, trenując właściwie tak samo, otrzymywał wyniki o 30 proc. lepsze tylko wskutek doskonalszej diety czy bardziej racjonalnych metod treningowych.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?