Na nartach jeździ amatorsko według rożnych szacunków ok. 5 mln Polaków, ale nasz kraj nie liczy się w zawodowym narciarstwie alpejskim. Czy trzeci rok prowadząc kadrę naszych alpejek ma Pan na to wytłumaczenie?
Myślę, że jest kilka przyczyn. Przede wszystkim Polska nie należy do grupy wielkich krajów narciarstwa alpejskiego, z długoletnimi tradycjami w tym sporcie; wysokimi górami; rozwiniętą bazą do uprawiania narciarstwa tak dla amatorów jak i zawodowców. We Włoszech na przykład od najmłodszych lat dzieci uczęszczają do licznych u nas szkółek narciarskich, a rodzice bardzo stawiają na ten rodzaj sportu. W Polsce o wiele popularniejsze jest narciarstwo klasyczne, łatwiejsze do uprawiania, bo nie wymagające tak rozwiniętej i drogiej infrastruktury. A także skoki, w których np. Włosi się nie liczą. Trzeba też dodać, że we Włoszech w narciarskie alpejskim łatwiej o sponsorów niż w Polsce.
Czy dlatego od 2010 r czyli od momentu, gdy objął Pan kadrę kobiet, za bazę treningową macie pana rodzinne Tarvisio?
Tak. Tutaj znaleźli się dla nas sponsorzy dzięki którym mieszkamy w wygodnym hotelu, mamy gabinety odnowy biologicznej, korzystamy ze stoków i całej tutejszej bazy narciarskiej. Nie ma na przykład problemu z zamknięciem dla nas tej czy innej trasy na trening. Alessandro Spaliviero - szef tutejszych stoków jest polskiej kadrze bardzo życzliwy. W Polsce natomiast jest bardzo trudno przekonać właścicieli stoków, by zamknęli je dla nas na treningi. Dlatego w każdym sezonie spędzamy na przygotowaniach w Tarvisio około miesiąca.
Polska kadra kobieca składa się z czterech zawodniczek: doświadczonej Agnieszki Gąsienicy- Daniel, Karoliny Chrapek, Aleksandry Kluś i najmłodszej Maryny Gąsienicy-Daniel, siostry Agnieszki. Jak pan ocenia efekty swojej dotychczasowej pracy?