Trener polskich alpejek: problem w głowach

Rozmowa z Gianlucą Zanitzerem, włoskim trenerem polskiej kadry przed zaczynającymi się we wtorek w austriackim Schladming mistrzostwami świata

Publikacja: 30.01.2013 15:03

fot. crustiq

fot. crustiq

Foto: Flickr

Na nartach jeździ amatorsko według rożnych szacunków ok. 5 mln Polaków, ale nasz kraj nie liczy się w zawodowym narciarstwie alpejskim. Czy trzeci rok prowadząc kadrę naszych alpejek ma Pan na to wytłumaczenie?

Myślę, że jest kilka przyczyn. Przede wszystkim Polska nie należy do grupy wielkich krajów narciarstwa alpejskiego, z długoletnimi tradycjami w tym sporcie; wysokimi górami; rozwiniętą bazą do uprawiania narciarstwa tak dla amatorów jak i zawodowców. We Włoszech na przykład od najmłodszych lat dzieci uczęszczają do licznych u nas szkółek narciarskich, a rodzice bardzo stawiają na ten rodzaj sportu. W Polsce o wiele popularniejsze jest narciarstwo klasyczne, łatwiejsze do uprawiania, bo nie wymagające tak rozwiniętej i drogiej infrastruktury. A także skoki, w których np. Włosi się nie liczą. Trzeba też dodać, że we Włoszech w narciarskie alpejskim łatwiej o sponsorów niż w Polsce.

Czy dlatego od 2010 r czyli od momentu, gdy objął Pan kadrę kobiet, za bazę treningową macie pana rodzinne Tarvisio?

Tak. Tutaj znaleźli się dla nas sponsorzy dzięki którym mieszkamy w wygodnym hotelu, mamy gabinety odnowy biologicznej, korzystamy ze stoków i całej tutejszej bazy narciarskiej. Nie ma na przykład problemu z zamknięciem dla nas tej czy innej trasy na trening. Alessandro Spaliviero - szef tutejszych stoków jest polskiej kadrze bardzo życzliwy. W Polsce natomiast jest bardzo trudno przekonać właścicieli stoków, by zamknęli je dla nas na treningi. Dlatego w każdym sezonie spędzamy na przygotowaniach w Tarvisio około miesiąca.

Polska kadra kobieca składa się z czterech zawodniczek: doświadczonej Agnieszki Gąsienicy- Daniel, Karoliny Chrapek, Aleksandry Kluś i najmłodszej Maryny Gąsienicy-Daniel, siostry Agnieszki. Jak pan ocenia efekty swojej dotychczasowej pracy?

Nie mam pełnej satysfakcji, bo poziom nie jest taki jakiego bym oczekiwał. Dziewczyny mają duże możliwości, są dobre technicznie, co pokazują podczas treningów rywalizując z najlepszymi alpejkami jak równy z równym. Problem tkwi w głowach. Np. Agnieszka podczas zawodów jest w pierwszym przejeździe zwykle świetna, ale w drugim się spala. Bardzo perspektywiczną zawodniczką jest Maryna. Karolina wraca do formy po kontuzji. Wszystkie one mają duże możliwości, mogą osiągnąć więcej, ale potrzebują więcej presji, więcej motywacji, rywalizacji z najlepszymi. Pracowałem z kadrą Włoch i wiem jakie to ważne.

A może wpływ na słabe wyniki polskiego narciarstwa alpejskiego ma fakt, że brakuje u nas zainteresowania mediów, kibiców jest niewielu, bo zawodów nie ma prawie żadnych, a dla PZN jest to sport drugorzędny?

Oczywiście przydałoby się więcej uwagi PZN dla tej dyscypliny. Czujemy, że jesteśmy sportem drugiej kategorii. Nie wiem wiele o polskim systemie edukacji sportowej, ale problemem jest chyba fakt, że jest to sport drogi. Od poziomu juniorskiego starty są za granicą; na zawody trzeba jeździć po całym świecie. Bez sponsorów czy wsparcia związku, tylko nielicznych rodziców stać na takie wydatki.

Jakie więc cele postawił pan przed zawodniczkami na ten sezon?

W ten weekend mamy Puchar Europy w slalomie kobiet w Zakopanem. W pierwszym dniu będę ustawiał trasę, a w kadrze znajdzie się siedem zawodniczek. To dla nas bardzo ważny sprawdzian przed mistrzostwami świata w Schladming. Najważniejsze jest osiągnięcie kwalifikacji olimpijskiej.

Na nartach jeździ amatorsko według rożnych szacunków ok. 5 mln Polaków, ale nasz kraj nie liczy się w zawodowym narciarstwie alpejskim. Czy trzeci rok prowadząc kadrę naszych alpejek ma Pan na to wytłumaczenie?

Myślę, że jest kilka przyczyn. Przede wszystkim Polska nie należy do grupy wielkich krajów narciarstwa alpejskiego, z długoletnimi tradycjami w tym sporcie; wysokimi górami; rozwiniętą bazą do uprawiania narciarstwa tak dla amatorów jak i zawodowców. We Włoszech na przykład od najmłodszych lat dzieci uczęszczają do licznych u nas szkółek narciarskich, a rodzice bardzo stawiają na ten rodzaj sportu. W Polsce o wiele popularniejsze jest narciarstwo klasyczne, łatwiejsze do uprawiania, bo nie wymagające tak rozwiniętej i drogiej infrastruktury. A także skoki, w których np. Włosi się nie liczą. Trzeba też dodać, że we Włoszech w narciarskie alpejskim łatwiej o sponsorów niż w Polsce.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?