Wydawało nam się, że trudniejszych pod tym względem mistrzostw niż dwa lata temu w Oslo nie będzie. Val di Fiemme zapowiadało się znakomicie.
Oslo było trudne, ale byliśmy waleczni, było w porządku. W Vancouver było pod tym względem jeszcze lepiej, choć i tam nie brakowało ekscesów. Ale wspomnienia zostały wspaniałe. A tutaj...
Przed Soczi będziecie się nastawiać na 10 km stylem klasycznym czy jednak na 30, mimo że jest stylem dowolnym?
Chcemy być przygotowani do wszystkich biegów. Jest tam dobra trasa na styl dowolny, jeśli nad nim w tym roku mocno popracujemy, może być dużo radości. Przed tym sezonem odpuściliśmy absolutnie wszystkie ćwiczenia łyżwowe, bo Justyna bała się o kolano po operacji. Teraz trzeba do nich wrócić.
Może to też miało wpływ na mistrzostwa: zmiana rytmu przygotowań po operacji, świadomość, że krok łyżwowy jest niedopracowany, że jest przez to mniej wszechstronna. To się nie zemściło w biegu łączonym?
Operacja nie miała żadnego wpływu, nie zaburzyła rytmu, Justyna przyjechała tu znakomicie przygotowana. Powtórzę: na 30 km nie zawiodły jej ani ręce, ani nogi. Zawiodła ją głowa. W biegu łączonym opadła z sił po części klasycznej nie z powodu jakiegoś błędu w przygotowaniach, tylko tych dwóch nieprzespanych nocy po sprincie.
Pan też ich nie przespał?
Nie przespałem. A nie chodzi tylko o noce. Przez dwa dni nie chciałem nikogo widzieć, z nikim rozmawiać. Przeżywałem ja, serwismeni, wszyscy. A Justyna najbardziej. Trzeba też powiedzieć, że narty na styl klasyczny w biegu łączonym nie były najlepiej przygotowane. Justyna czuła, że rywalki mają nad nią pod tym względem przewagę. To się rzadko zdarza, żeby ona na zmianę nart przywiozła za sobą całą grupę. Powinna zostać z garstką rywalek, a może i sama. Przez to uciekł medal.
Nie żałuje pan, że odpuściliście bieg na 10 km stylem łyżwowym?
Nie było sensu Justyny dobijać. Lepiej było dać jej odpocząć i przygotować ją do 30 km.
Te mistrzostwa będą zadrą w sercu?
Nie będą miłym wspomnieniem. Wiele poświęciliśmy, wiele zrobiliśmy, by były medale, a nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Nie umieliśmy zebrać żniwa. Teraz wracamy do Polski, spędzimy dwa dni w domach i jedziemy do Skandynawii, dokończyć sezon. W środę ruszamy, w czwartek wieczorem musimy już być w Lahti. Od 26 grudnia byliśmy poza Polską. Nawet gdy przejeżdżaliśmy blisko domu, przy okazji startów w Libercu, nie zajechaliśmy, bo wszystko poświęciliśmy dla mistrzostw. Nie chcieliśmy, żeby Justyna, będąc z rodziną, złapała jakąś grypę, zwłaszcza od dzieciaków.
Wiele osób teraz pyta, czy Justyna nie powinna zacząć sobie wybierać startów, jak Bjoergen, skupiając się tylko na mistrzostwach i igrzyskach. Ale gdzie miałaby trenować, gdyby jak Marit więcej czasu spędzała w domu?
Też nie wiem. Nie zapomnę tych przygotowań do Tour de Ski na kilometrowej trasie w Zakopanem, nie zawsze przejechanej ratrakiem, zlodowaciałej, nieprzygotowanej do treningu. Pytają mnie, skąd taka potęga norweskich biegów. A to jest proste, wystarczy wiedzieć, jakie tam są warunki do przygotowań, ile osób jest w nie zaangażowanych, że biegi są tam jak religia. A my? Walczymy dalej.
Trener: Ciężko dogadać się z Justyną, może czas skończyć współpracę
Wyniki i klasyfikacja medalowa Mistrzostw świata w Val di fiemme
KOBIETY
Bieg na 30 km st. klas.
1. M. Bjoergen (Norwegia) 1:27.19,9 s;
2. J. Kowalczyk (Polska) strata 3,7 s;
3. T. Johaug (Norwegia) 8,7;
4. H. Weng (Norwegia) 1.38,3;
5. N. Fessel (Niemcy) 1.49;
6. A. Haag (Szwecja) 2.05,7
...
23. K. Kubińska (Polska) 7.30,5.
MĘŻCZYŹNI
Skoki – konkurs drużynowy
1. Austria 1135,9 pkt (W. Loitzl, M. Fettner, T. Morgenstern, G. Schlierenzauer);
2. Niemcy 1121,8 (A. Wank, S. Freund, M. Neumayer, R. Freitag);
3. Polska 1121,0 (M. Kot, P. Żyła, D. Kubacki, K. Stoch).
Bieg na 50 km st. klas.
1. J. Olsson (Szwecja) 2:10.41,4 s;
2. D. Cologna (Szwajcaria) strata 12,9 s;
3. A. Połtoranin (Kazachstan) 16,8;
4. A. Liegkow 19,5; 5. E. Roenning (Norwegia) 20,2; 6. T. A. Gjerdalen (Norwegia) 32,3.
Kombinacja norweska – konkurs drużynowy
1. Francja 35.37,0 s; 2. Austria strata 16,6 s; 3. Niemcy 43,9.
—mjr