Jimmy Davies i Thomas Schaaf: całe życie w jednym klubie

Jimmy Davies jest rówieśnikiem Aleksa Fergusona. Najdłużej pracujący w jednym angielskim klubie menedżer po 50 latach żegna się z Waterloo Dock. A w Bremie skończyła się epoka Thomasa Schaafa

Publikacja: 18.05.2013 01:01

Thomas Schaaf

Thomas Schaaf

Foto: AFP

W klubie grającym w regionalnej Liverpool County Premier League Davies jest od samego początku. Sam go w 1963 roku zakładał. Wraz z grupą przyjaciół, pracowników stoczni.

Jako piłkarz kariery nie zrobił. Już po sześciu tygodniach wspólnych występów koledzy przekonali go, że lepiej będzie, jak zostanie ich trenerem. Rady posłuchał. I nie zszedł z ławki do dziś. Ostatni raz usiądzie na niej 28 maja. Nie wiadomo, czy decyzję o przejściu na emeryturę podjął pod wpływem Fergusona, który swój wybór ogłosił tydzień temu. Ale tak jak sir Alex uznał, że najwyższy czas zejść ze sceny, choć podobnie jak on całkowicie futbolu nie porzuca, pozostanie w klubie.

Do Premiership słabości nigdy nie miał. Woli swoją ligę, bo – jak powiada – to prawdziwy futbol, który hartuje. Proza życia. – Nie sądzę, by Fergie (Alex Ferguson – przyp. t.w.) prał kiedykolwiek stroje swoich zawodników jak moja żona – żartuje. Z Waterloo zdobył ponad 70 trofeów, cieszą go małe sukcesy. Kiedyś sprzedał do Liverpoolu swojego wychowanka, napastnika Johna Durnina. Za 500 funtów.

Takie historie jak ta Daviesa brzmią dziś jak bajki. Ale zdarzają się również poza Wielką Brytanią. W środę skończyła się w Bremie epoka Thomasa Schaafa. Trwała 41 lat.

Schaaf spędził w Werderze całą karierę: najpierw jako piłkarz, a od 1999 roku trener. Odszedł przed ostatnim meczem w sezonie. Tylnymi drzwiami, bez pożegnania, skonfliktowany z władzami klubu. Kibicom, którzy nie stracili w niego wiary, zostawił nagranie na stronie internetowej z życzeniami wszystkiego najlepszego. – Analizowaliśmy nasze postępy i doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy nowego otwarcia – tłumaczy dyrektor sportowy Werderu Thomas Eichin. – Dziękujemy za to, co zrobił dla klubu.

A zrobił niemało. Kiedy w maju 1999 roku przejmował drużynę od Feliksa Magatha, nikt nie wiedział, czego po nim oczekiwać. Miał być trenerem tylko do końca sezonu, ale uratował Werder przed spadkiem i wywalczył puchar Niemiec, pierwszy z trzech za swojej kadencji (później w 2004 i 2009 roku). W 2004 roku zdobył też mistrzostwo, a pięć lat później awansował do finału Pucharu UEFA. Przegrał z Szachtarem Donieck 1:2 po dogrywce.

Schaaf zbudował zespół, którym można się było pochwalić w Europie. Był kimś więcej niż trenerem, stał się twarzą Werderu. Ale w tym sezonie jego piłkarze spisywali się poniżej oczekiwań, zajęli dopiero 14. miejsce w tabeli, tuż nad strefą spadkową, i był to wystarczający powód, by pozbyć się swojej ikony i poszukać mniej niepokornego trenera. – Dla nas to było zaskoczenie – przyznaje kapitan Werderu Clemens Fritz.

14 lat jedną drużynę w Bundeslidze prowadził jeszcze tylko Otto Rehhagel: również Werder w latach 1981 – 1995.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku