Szybciej, wyżej, głośniej

Medialny ekshibicjonizm przekłada się na wielkie pieniądze tak samo jak medale i rekordy. Federica Pellegrini, diwa pływania, coś o tym wie.

Publikacja: 07.06.2013 17:39

Federica Pellegrini na scenie festiwalu w San Remo

Federica Pellegrini na scenie festiwalu w San Remo

Foto: Associated Press, Luca Bruno Luca Bruno

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Pellegrini i Filippo Magnini, wielkie włoskie gwiazdy basenów, przesłali jakiś czas temu agencji prasowej ANSA notę o tym, że się rozstają. Wiadomość trafiła natychmiast na czołówki. Wydawcy włoskich dzienników radia i TV uznali informację za tak doniosłą, że umieścili ją między doniesieniami z Londynu o zbrodni islamskich szaleńców i hiobowymi wieściami o załamaniu na mediolańskiej giełdzie. Następnego dnia wiadomość trafiła na pierwsze strony dzienników. „Corriere delle Sera", najważniejsza gazeta Italii, orzekła: „Tak się kończy glamour miłość".

Luca tańczy z gwiazdami

Chodzi rzeczywiście o wybitnych sportowców. Pellegrini to mistrzyni olimpijska z Pekinu, rekordzistka świata na 200 m kraulem i czterokrotna mistrzyni świata. Magnini jest dwukrotnym mistrzem świata na 100 m dowolnym (2005, 2007). Ale obydwoje są też mistrzami autopromocji.

Kronikę wypadków miłosnych Fede, jak czule mówią tu i piszą o Federice Pellegrini, wypada zacząć od dramatycznych wydarzeń w Debreczynie w 2007 r. podczas mistrzostw Europy na krótkim basenie. Na oczach widowni telewizyjnej całego kontynentu francuska gwiazda Laure Manaudou rzucała wyzwiskami i pierścionkiem zaręczynowym w swego włoskiego narzeczonego, pływaka Lucę Marina. Tak kończył się najsłynniejszy wówczas pływacki romans, ustały całusy i serduszka z palców przesyłane przez Manaudou ukochanemu na oczach kamer po każdym wygranym wyścigu. Fede, która w licznych wywiadach nie kryje, że jest kobietą zaborczą, nie dość, że odebrała Francuzce rekord świata na 200 m kraulem, to przejęła po niej narzeczonego. Marin (brąz na 400 m w 2007 r. w MŚ w Melbourne) z Pana Manaudou przeistoczył się w Pana Pellegrini i zostali pierwszą sportową parą Italii. Marin dostał rolę w miniserialu telewizyjnym pt. „Jak delfin" i z brawurą wystąpił w „Tańcu z gwiazdami".

Kochankowie karmili media lukrowaną opowieścią o szczęśliwym związku na całe życie. Jednak podczas MŚ w Szanghaju (2011 r.) Pellegrini porzuciła kochanka, informując o tym fanów na swoim blogu, a media informowały o spazmach i histeriach Marina.

Fede związała się ze stałym towarzyszem Marina z pokoju podczas zgrupowań, kapitanem i seniorem pływackiej reprezentacji Magninim. Zostali superparą. Mediom w umiejętnie dozowanych wywiadach sprzedawali wersję o dojrzałym, odpowiedzialnym związku dwojga doświadczonych ludzi.

Aż z Narbonne we Francji, gdzie oboje trenowali, nadeszły wieści (posłańcem był plotkarski tygodnik „Chi"), że Fede śpi sama w hotelowym pokoju, a Filippo przeprowadził się do pokoju kuzyna Matteo Giunty, trenera odpowiedzialnego za przygotowanie kondycyjne obojga. W końcu oboje przesłali wspomnianą notę do ANSA („Bywa, że uczucia się kończą").

Urok modliszki

Włoskie media huczą od plotek. Wynika z nich, że Magnini wrócił do narzeczonej, którą porzucił dla Fede dwa lata temu, a nowym wybrankiem serca pływaczki został jego kuzyn-trener.

Ciąg dalszy nastąpi, bo sport już na stałe ożenił się z ociekającą seksem plotką i tabloidową szmirą. Z jednej strony za znanymi sportowcami uganiają się paparazzi, z drugiej gwiazdy sportu, i to te pierwszej jasności, bez żenady karmią media szczegółami swego życia prywatnego. W przypadku Pellegrini chodzi o wychodzącą idealnie naprzeciw gustom gawiedzi kiczowatą operę o miłosnych przygodach kobiety wampa. Ta opera jest warta miliony z kontraktów reklamowych. Trudno się reklamodawcom dziwić, skoro na pytanie o najlepszą sportsmenkę Italii 90 proc. Włochów bez wahania, ale i bez racji, odpowiada „Fede". Ona w Italii nadal cieszy się taką popularnością jak Otylia Jędrzejczak w Polsce w czasach, gdy święciła największe tryumfy. Tymczasem jeśli mierzyć sportowymi laurami, to florecistka Valentina Vezzali (6 złotych medali olimpijskich, ostatni w Londynie) bije pływaczkę na głowę.

Ale Vezzali pokazuje się na niesportowych stronach gazet rzadko, zwykle w sezonach olimpijskich. A Fede, mimo że ostatni wartościowy medal zdobyła dwa lata temu na MŚ w Szanghaju, nie schodzi z łamów i ekranu. Ba! W zeszłym roku wystąpiła jako gość specjalny festiwalu piosenki w San Remo. A to jedyna impreza, która pod względem oglądalności może rywalizować z meczami włoskiej reprezentacji.

W „Sportweek", kolorowym dodatku do „Gazzetta dello Sport" (największy dziennik sportowy świata – 600 tys. nakładu), gdzie zazwyczaj można przeczytać kilka ciekawych wywiadów i sportowych komentarzy, ostatnio na okładce pojawiła się Fede w czarnym stroju kąpielowym, z bardzo groźną miną, agresywnym makijażem i mową ciała, która nie wróży nic dobrego. W środku taką Federicę można oglądać na pierwszych 25 stronach. Chodzi oczywiście o reklamę kostiumów i biżuterii wielkich firm w wersji „femme fatale", choć fotki byłyby też idealną reklamą salonu sado-maso.

Oto Fede-modliszka, pożerająca swoich partnerów. Notabene drugą bohaterką sportowego rzekomo dodatku była Melissa Satta, modelka, którą ze sportem łączy to, że obecnie dzieli życie z pomocnikiem AC Milan Kevinem-Princem Boatengiem.

Wybitnym sportowcom, ale i coraz bardziej trywializującym sport mediom nie wystarcza już sam sportowy spektakl i związane z nim emocje. Tego też oczekuje publiczność, a skoro ona, to również i sponsorzy. Tak koło się zamyka.

Dlatego po najnowszym odcinku miłosnego show Federiki jeden z włoskich komentatorów zauważył nie bez racji, że do olimpijskiego hasła „Szybciej, wyżej, mocniej", wypada już oficjalnie dodać: „Głośniej".

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Pellegrini i Filippo Magnini, wielkie włoskie gwiazdy basenów, przesłali jakiś czas temu agencji prasowej ANSA notę o tym, że się rozstają. Wiadomość trafiła natychmiast na czołówki. Wydawcy włoskich dzienników radia i TV uznali informację za tak doniosłą, że umieścili ją między doniesieniami z Londynu o zbrodni islamskich szaleńców i hiobowymi wieściami o załamaniu na mediolańskiej giełdzie. Następnego dnia wiadomość trafiła na pierwsze strony dzienników. „Corriere delle Sera", najważniejsza gazeta Italii, orzekła: „Tak się kończy glamour miłość".

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Sport
Dlaczego Kirsty Coventry wygrała wybory i będzie pierwszą kobietą na czele MKOl?
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Sport
Długi cień Thomasa Bacha. Kirsty Coventry nową przewodniczącą MKOl
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Sport
Koniec Thomasa Bacha. Zbudował korporację i ratował świat sportu przed rozłamem
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście