Po śmierci Ayrtona Senny, który zginął podczas Grand Prix San Marino w maju 1994 roku, władze sportu stopniowo wprowadzały coraz ostrzejsze przepisy dotyczące bezpieczeństwa. Główni aktorzy widowiska są chronieni przez wytrzymałe konstrukcje karbonowych kokpitów, ognioodporne stroje czy kaski, do których przed uzyskaniem niezbędnych atestów strzela się kulą karabinową. Dzięki temu w kolejnych latach zawodnicy wychodzili z bardzo poważnych kraks bez zagrażających życiu obrażeń – jak Robert Kubica w GP Kanady 2007 czy Felipe Massa w kwalifikacjach na Hungaroringu w 2009 roku.
Ale nie da się zapobiec wszystkim czarnym scenariuszom. Wypadek, do którego doszło tuż po zakończeniu niedawnej Grand Prix Kanady, mógł wydarzyć się wszędzie – na przykład na placu budowy czy w ogromnym magazynie wielkiej firmy. Przy ściąganiu uszkodzonego samochodu Estebana Gutierreza jeden z porządkowych upuścił krótkofalówkę. Potknął się, próbując ją podnieść, i wpadł pod koła samobieżnego dźwigu, którym jego kolega przewoził rozbitego Saubera meksykańskiego kierowcy. To bezsensowne, pechowe zdarzenie, które z wyścigami samochodowymi miało tylko tyle wspólnego, że wydarzyło się na torze Formuły 1 w trakcie weekendu Grand Prix. Tragiczna śmierć 38-letniego Marka Robinsona zwróciła jednak uwagę całego sportowego świata na ludzi, bez których żadne zawody nie mogłyby się odbyć.
Kanadyjczyk był jednym z setek wolontariuszy, którzy pomagają przy organizacji wyścigów. Są entuzjastami sportu – na co dzień zajmują się zupełnie czymś innym, a działalność w lokalnych automobilklubach jest dla nich rozrywką, sposobem na spędzanie wolnego czasu. Pomagają w sędziowaniu i obsłudze różnych wyścigów, a najważniejszym wydarzeniem roku jest oczywiście Grand Prix Formuły 1 – Robinson przez ostatnie dziesięć lat pracował przy kanadyjskiej rundzie mistrzostw świata.
Nie jest to łatwe zajęcie: bez względu na pogodę, trzeba być przez cały dzień na posterunku. Wyścigowy weekend to nie tylko Formuła 1, to także kilka serii towarzyszących, z których każda ma swoje treningi, kwalifikacje, wreszcie jeden lub dwa wyścigi. Obsługa toru musi być przez cały czas na miejscu: machają flagami, usuwają uszkodzone lub popsute pojazdy w bezpieczne miejsca, pomiędzy sesjami zamiatają tor z naniesionego z pobocza kurzu. Większość tych szeregowych pracowników to entuzjaści wyścigów, którzy tak jak Robinson wykonują swoje zadania jako ochotnicy – nie pobierając sowitych wynagrodzeń za pracę w czasami niebezpiecznych warunkach.
Wszyscy kierowcy Formuły 1, składając kondolencje rodzinie zmarłego porządkowego, docenili pracę wolontariuszy. – Praca porządkowych nie jest często dostrzegana – powiedział zwycięzca GP Kanady Sebastian Vettel. – Jest jednak bardzo ważna dla naszego sportu i bez ich poświęcenia i czasu nie byłoby w ogóle wyścigów. Inni czołowi zawodnicy, jak Fernando Alonso czy Lewis Hamilton, także podkreślili rolę odgrywaną przez ochotników.