Drugi z urodzenia

W 2010 był blisko, ale lepszy okazał się kolega z reprezentacji Tomasz Gollob. W 2011 nie potrafił ustabilizować formy, ale i tak był trzeci na świecie. W ubiegłym roku plany pokrzyżowała kontuzja. Czego brakuje Jarosławowi Hamplowi, by zostać mistrzem świata na żużlu?

Publikacja: 24.07.2013 09:00

Drugi z urodzenia

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski Bartosz Jankowski

Zawodnika takiego jak on chciałaby mieć w swoich szeregach każda drużyna w Polsce. Gdy na początku tego roku podpisywał kontrakt z Falubazem Zielona Góra, kibice Unii Leszno, w której występował przez sześć lat, żegnali go ze łzami w oczach. Płakali także fani Falubazu, ale z radości. Uwierzyli, że Hampel jest tym człowiekiem, dzięki któremu mistrzowska korona ponownie trafi do Zielonej Góry.

Lider Falubazu rozpoczął swoją karierę w 1998. Przez 15 lat sześć razy zdobył złoto Drużynowego Pucharu Świata. Sześć razy był też drużynowym mistrzem Polski. Ale historia jego indywidualnych startów nie wygląda tak okazale. Hampel dwa lata temu wygrał mistrzostwo Polski. I to tyle.

Jason Crump, Tony Rickardsson, Nicki Pedersen czy Tomasz Gollob – oni zawsze byli o krok przed nim. Wychowanek Polonii Piła przede wszystkim nie potrafił wyjść z cienia Golloba. Przez wiele lat był Adasiem Miauczyńskim polskiego żużla – zawsze drugi. Nawet gdy był pierwszy i tak był drugi. Kiedy wygrywał zawody, część kibiców i dziennikarzy zastanawiała się, dlaczego zawiódł Gollob.

Czy Hampela ten stan rzeczy irytuje? W jednym z wywiadów powiedział, że porównania z Gollobem nie są niczym dziwnym, chociaż trudno uwierzyć, by kolejne pytania o byłego mistrza świata, nie budziły w nim złości. Niedawno Gollob poinformował, że rezygnuje ze startów w drużynie narodowej. Jego naturalnym następcą był Hampel. Kibice zastanawiali się, czy prowadzenie kadry do zwycięstwa w finale DPŚ go nie przerośnie. Ale zawodnik Falubazu w nowej roli odnalazł się znakomicie. Pewnie wygrywał bieg za biegiem (w półfinałach i finale tylko raz przyjechał na metę z zerowym dorobkiem punktowym), sprawdził się jako joker. To on był ojcem szóstego triumfu Polaków. Kibice zastanawiają się, czy zaprezentuje podobną formę w zawodach Grand Prix.

To wcale nie jest oczywiste. W tym sezonie Hampel wygrał w Auckland i Gorzowie, ale jego pozostałe starty pozostawiały wiele do życzenia, miał problemy ze znalezieniem optymalnych ustawień motocykla. Zwycięskie GP Polski również zaczął słabo. W czasie wywiadu telewizyjnego, wbił wzrok w ziemię i powtarzał: „Nie wiem, co się dzieje". Ale potem wszystko zaczęło się układać. Jednak kolejny występ w Kopenhadze znowu zawiódł nadzieje kibiców. Hampel był dopiero dziesiąty.

W klasyfikacji generalnej cyklu GP zajmuje czwartą pozycję. Wyprzedzają go Emil Sajfutdinow, Tai Woffinden i Chris Holder. Każdy z nich zmagał się z kontuzją lub jest w trakcie jej leczenia (Australijczyk w tym roku już nie pojawi się na torze). Polski żużlowiec w ubiegłym sezonie złamał kość strzałkową. Teraz jest zdrowy i powinien walczyć z najlepszymi.

Ale kibice mają wątpliwości czy pozwoli mu na to jego charakter. Hampel nie jest taki, jak dawni mistrzowie świata. Nie rzuci motocyklem i nie będzie miał do przeciwników pretensji o przegraną, jak Pedersen. Nie stworzy show na motocyklu, jak Rickardsson. Świat nie usłyszy o jego prywatnych problemach jak w przypadku Golloba.

Hampel jest miłym, spokojnym człowiekiem. Sam mówi, że nigdy nie był konfliktowy. Wielu kibiców twierdzi, że to wada. Ich zdaniem żużlowcowi brakuje mentalności zwycięzcy. On odpowiada, że jest silny psychicznie, bo przecież uprawia jeden z najniebezpieczniejszych sportów, niedawno wyleczył poważny uraz i znów jeździ na najwyższym poziomie. Ale strach przed kontuzją czy szybkością nie jest tym samym, co obawa przed wygrywaniem.

Zawodnika takiego jak on chciałaby mieć w swoich szeregach każda drużyna w Polsce. Gdy na początku tego roku podpisywał kontrakt z Falubazem Zielona Góra, kibice Unii Leszno, w której występował przez sześć lat, żegnali go ze łzami w oczach. Płakali także fani Falubazu, ale z radości. Uwierzyli, że Hampel jest tym człowiekiem, dzięki któremu mistrzowska korona ponownie trafi do Zielonej Góry.

Lider Falubazu rozpoczął swoją karierę w 1998. Przez 15 lat sześć razy zdobył złoto Drużynowego Pucharu Świata. Sześć razy był też drużynowym mistrzem Polski. Ale historia jego indywidualnych startów nie wygląda tak okazale. Hampel dwa lata temu wygrał mistrzostwo Polski. I to tyle.

SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl