F1: W niedzielę nocny wyścig w Singapurze

Pięć lat temu do kalendarza Formuły 1 trafiły dwa nowe, uliczne tory: Walencja i Singapur. Ten pierwszy właśnie zniknął z mistrzostw świata, a drugi wciąż żyje i ma się dobrze

Publikacja: 21.09.2013 01:01

F1: W niedzielę nocny wyścig w Singapurze

Foto: AFP

W trakcie minionych 10 lat Formuła 1 odwiedziła dziewięć nowych miejsc, przede wszystkim w krajach azjatyckich. W większości z nich wyścigi samochodowe nie spotykają się z oszałamiającym zainteresowaniem ze strony kibiców i na tle Chin, Bahrajnu czy Abu Zabi zawody w Singapurze są prawdziwym ewenementem. Azjatycka metropolia co roku żyje i oddycha wyścigiem, który na dobre zadomowił się w kalendarzu. Inne nowe tory – w Turcji, wspomnianej już Walencji czy Indiach, które po zorganizowaniu zaledwie trzech wyścigów wypadły z kalendarza na sezon 2014 – straciły już swoje miejsca w mistrzostwach świata. Gdzie tkwi recepta na sukces?

Podczas wyścigowego weekendu na Marina Bay same zawody Formuły 1 to tylko część wielkiego widowiska. Wokół toru organizowane są koncerty z udziałem światowych gwiazd – w tym roku występują m.in. Rihanna, Justin Bieber, Tom Jones czy Bob Geldof, a w poprzednich latach o prymat z Formułą 1 walczyli Linkin Park, Mariah Carey i Katy Perry. Na miejsce można z łatwością dotrzeć za pomocą doskonale funkcjonującej sieci transportu miejskiego, a cała impreza jest świetnie zorganizowana i atmosfery nie psują nawet zaostrzone normy bezpieczeństwa: przy wejściu do padoku trzeba się poddać procedurze kontroli znanej z lotnisk, z opróżnianiem kieszeni i prześwietlaniem zawartości toreb.

Osobna kwestia to oczywiście klimat zawodów. Grand Prix Singapuru to jak na razie jedyny wyścig F1 rozgrywany w całości przy sztucznym oświetleniu. Wzdłuż liczącego pięć kilometrów długości toru rozmieszczono 1600 reflektorów, świecących z mocą cztery razy większą niż rozwiązania stosowane na stadionach piłkarskich. Rozmieszczono je bardzo starannie – tak, aby nie oślepiały kierowców. Zdaniem zawodników problemów z widocznością nie ma, ale kibice – czy to na trybunach, czy to przed telewizorami – wyraźnie widzą różnicę. Szczególnie efektowne są ujęcia z wyłaniającymi się z mroku wieżowcami miasta. Takiego obrazka na pewno nie będzie w Bahrajnie, gdzie przyszłoroczny wyścig także ma odbywać się w nocy. Tamtejszy obiekt zbudowano bowiem na pustyni, a nie wytyczono w sercu miasta, więc widok na pewno będzie mniej efektowny i jedynym wspólnym mianownikiem tych wyścigów może się okazać tylko rygorystyczna kontrola bezpieczeństwa przed wejściem na tor.

Zawody na torze w Singapurze zaliczają się do tych bardziej wymagających. Wyścig Formuły 1 może trwać maksymalnie dwie godziny (o ile nie jest przerywany czerwoną flagą), a najkrótsza jak dotąd edycja GP Singapuru trwała godzinę i 56 minut. Jeździ się oczywiście po zmroku, ale równikowy klimat i tak daje się we znaki. Wilgotność powietrza spokojnie sięga 80% i tylko w kategoriach cudu można traktować fakt, że wszystkie pięć rozegranych tutaj wyścigów odbyło się na suchym torze i wciąż nie wiadomo, jak jeździłoby się w deszczu przy świetle reflektorów.

Po skreśleniu z kalendarza „rówieśnika" wyścigu na Marina Bay, czyli ulicznego toru w Walencji, obiekt w Singapurze dzierży palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o liczbę zakrętów. Jest ich tu aż 23, przeważnie są przejeżdżane na pierwszych trzech biegach, a stojące wokół betonowe ściany tylko czyhają na błąd. Jak dotąd żadna edycja wyścigu nie obyła się bez przynajmniej jednej neutralizacji, a do najsłynniejszej doszło na inaugurację, w 2008 roku. Wówczas Nelsinho Piquet na polecenie ekipy Renault celowo rozbił auto, a dzięki interwencji samochodu bezpieczeństwa wyścig wygrał jego zespołowy partner Fernando Alonso. Hiszpan tuż przed incydentem zjechał na tankowanie i zwyciężył mimo startu z 15. pola, bo rywale musieli zjechać do boksu podczas neutralizacji.

Jak to zwykle na ulicznym torze bywa, nawierzchnia jest dość wyboista, a iskry sypiące się spod samochodów na nierównościach to kolejny składnik spektakularnego, cieszącego oczy kibiców widowiska. Do tego duża liczba wolnych zakrętów oznacza, że kierowcy aż 80 razy na jednym okrążeniu muszą zmieniać biegi. Taka charakterystyka toru nie jest dobrą wiadomością dla lidera mistrzostw Sebastiana Vettela, który w niedzielę będzie walczył o trzecie z rzędu zwycięstwo na Marina Bay. Obrońca tytułu i jego zespołowy partner Mark Webber kończyli poprzedni wyścig, na Monzy, ze szwankującymi skrzyniami biegów. W myśl przepisów muszą od sobotniego treningu w Singapurze korzystać z tych samych przekładni co przed dwoma tygodniami. Wymiana automatycznie oznaczać będzie karne cofnięcie o pięć pól startowych, a pozostawienie skrzyń, które kończyły jazdę we Włoszech praktycznie bez oleju i z uszkodzonymi „wnętrznościami", może zakończyć się awarią uniemożliwiającą dalszą jazdę.

Jednak biorąc pod uwagę sytuację w mistrzostwach, nawet defekt i zerowa zdobycz punktowa na Marina Bay nie będzie dla Vettela dramatem. Jego przewaga jest już dość bezpieczna, a jedyny kierowca, który ma szansę mu zagrozić – czyli Fernando Alonso – być może już niedługo przestanie się liczyć w pogoni za tytułem. Ferrari zapowiedziało, że jeśli do końca września Hiszpan nie zmniejszy strat do lidera punktacji, to cały wysiłek w fabryce zostanie już przeniesiony na projekt i rozwój przyszłorocznego samochodu. Na razie wszystko wskazuje na to, że jeśli wytrzymają skrzynie biegów w Red Bullu, to obecna konstrukcja Scuderii raczej nie będzie już rozwijana. Alonso i odchodzący z Ferrari Felipe Massa, który zapowiedział, że do końca sezonu nie będzie już „pomagał" liderowi ekipy, uzyskiwali podczas piątkowych treningów czasy poza ścisłą czołówką. Za to duet Red Bulla, jak zwykle, z przodu: w pierwszym treningu ustąpili tylko Lewisowi Hamiltonowi, w drugim Vettel wyprzedził o 0,6 sekundy Webbera, a trzeciego w zestawieniu Nico Rosberga aż o jedną sekundę. Wygląda na to, że rywale mogą pokładać nadzieję tylko w zawodnej technice w mistrzowskim samochodzie.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?