Obaj są mistrzami olimpijskimi, 37-letni Władymir Kliczko to posiadacz czterech prestiżowych pasów (WBA, IBF, WBO i magazynu „The Ring”), niekwestionowany król wagi ciężkiej. Ma w swoim niezwykłym bokserskim życiorysie tylko trzy porażki. Trzy lata młodszy, urodzony w Kursku Powietkin jeszcze nie przegrał, choć werdykt w walce z Marco Huckiem był dyskusyjny, a fakt, że dwukrotnie rezygnował z pojedynku z Władymirem, też nie przysporzył mu renomy. Dziś jest mistrzem regularnym organizacji WBA (pas superczempiona należy do młodszego Kliczki), czyli tak naprawdę wicemistrzem świata, ale w sobotę będzie miał okazję udowodnić, że to on jest lepszy.
W jednym na pewno Rosjanin nie przebije Ukraińca. Gaża Kliczki przekroczy 17 mln dolarów, Powietkin otrzyma znacznie mniej. Te gigantyczne jak na europejskie realia pieniądze wzięły się stąd, że strona rosyjska wygrała przetarg na organizację tej walki, kładąc na stół 23 mln dolarów. Dlaczego aż tyle, skąd ta demonstracja siły? Dlatego że Andriej Riabiński, który reprezentował Powietkina, nie ma wątpliwości, że wszystko się zwróci, i to ze sporym zyskiem. Takiej walki w wadze ciężkiej nie było od lat. Rosjanin ma argumenty, by pokonać legendę.
Władymir Kliczko urodził się w Semipalatyńsku w Kazachstanie, w odróżnieniu od starszego brata Witalija, dziś mistrza organizacji WBC, który przyszedł na świat w Biełowodsku, w Kirgistanie. Ojca, generała lotnictwa, przerzucano z garnizonu do garnizonu, od małego więc poznawali świat. Obaj bardzo dobrze wspominają dzieciństwo. Mama, Nadieżda Uljanowna, uczyła w szkole wyższe klasy, a ojciec był wyrozumiały dla ich sportowych pasji. Witalij zaczynał od zapasów, ale trenował też karting, dużo grali w szachy. Młodszy Wowa nie ma złych nawyków z innych sportów walki, boks był pierwszy.
– Nie byliśmy łobuziakami, dużych na ulicy szanują, więc problemów nie było – mówił kiedyś „Rz” Witalij. Na pytanie, który z braci jest teraz lepszym pięściarzem, ma zawsze tę samą odpowiedź: – Do Wowy należą trzy pasy mistrzowskie, a ja mam jeden. On był mistrzem olimpijskim, a mnie na igrzyskach zabrakło. Jest młodszy, szybszy, lepiej wyszkolony technicznie. Ma talent, którym Bóg mnie nie obdarzył, a jemu dał w prezencie. Potrafi przyśpieszyć jak mało kto, jest w ringu zwinny jak kot. Ja jestem sztywny i już się nie zmienię. To on jest lepszy.
Obaj bracia są wykształconymi milionerami z tytułami doktorów, mają własną firmę promotorską K2, lukratywny kontrakt z niemiecką telewizją RTL. To oni dyktują innym warunki. Tym bardziej dziwi, że Władymir zgodził się na walkę z Powietkinem w Moskwie, w dużej mierze na warunkach rywala. Pieniądze były jednak tak wielkie, że nie mógł odmówić. Widać czuje się bardzo pewny siebie.