Holley Mangold, ciężarówka z Ohio

Holley Mangold mogła przyjechać na mistrzostwa świata do Wrocławia. Nie przyjechała, bo zaczęła się odchudzać. W programie stacji NBC „The Biggest Loser” chce wygrać 250 tys. dolarów.

Publikacja: 19.10.2013 01:01

Kiedy zadzwonili do niej z telewizji z propozycją występu, trener Mark Canella miał tylko jedną odpowiedź. Powiedział: – Nie. Zdawał sobie sprawę, że właśnie zawala mu się plan przygotowań nie tylko do mistrzostw świata, ale też mistrzostw panamerykańskich czy uniwersjady. Usłyszał na to: – To będzie świetna okazja nie tylko, bym zgubiła wagę i pomogła sobie w karierze sportowej, ale także bym stała się sławna i by ludziom przypomnieć o podnoszeniu ciężarów.

Holley Mangold jest uparta. Jest też, trudno to inaczej nazwać, gruba. Startuje, rzecz jasna, w kategorii +75 kg. Podczas igrzysk w Londynie ważyła 157 kg, była najcięższą uczestniczką olimpiady. Rekord życiowy w dwuboju ma względnie skromny: 255 kg. Nasza Agata Wróbel miała 290 kg, rekord świata Chinki Zhou Lulu z Londynu to 333 kg.

W igrzyskach Mangold walczyła z kontuzją prawego nadgarstka. Naciągnięcie ścięgna spowodowało, że musiała brać zastrzyki z kortyzonu. W sumie wyszło tak, że na wadze wyprzedziła najbliższą rywalkę o 27 kg, ale na pomoście to nie pomogło – była dopiero 10. na 14 startujących, podniosła 240 kg w dwuboju, dużo jak na chorą, za mało, by zdobyć sławę.

Po Londynie nadgarstek bolał dalej. Lekarze zbadali rękę i powiedzieli, że kontuzja jest przewlekła i raczej zakończy jej karierę. Powiedzieli, że nie może podnosić nad głowę więcej niż 50 kg. Nie zdawała sobie sprawy, że jest tak źle. Ale jak się ma niecałe 23 lata i przed sobą prawie całe życie, to przygnębienie trwa krótko, jakiś dzień, może dwa. Potem Holley Mangold uznała, że się nie podda i trenować nie przestanie.

Zawsze taka była. Dziewczyny z Dayton w stanie Ohio są twarde. Są jeszcze twardsze, gdy zaczynają karierę sportową w liceum (konkretnie w Archbishop Alter High School) w drużynie futbolu amerykańskiego i to od razu w linii ataku. Trochę w tym zasługa starszego brata, również futbolisty, i to znanego – Nick Mangold gra na środku linii ataku w NFL, konkretnie w drużynie New York Jets.

Zwykle takim dużym dziewczynom jak Holley dawano w szkolnych zespołach funkcję kopacza. Ona w 2006 roku była pierwszą, która biegała, łapała piłkę i uciekała z nią na pole przeciwnika, pierwszą w szkolnej lidze Ohio Division III, rzecz jasna.

Ciężary zaczęła podnosić w 2008 roku, Z początku tak raczej dla wzmocnienia przed meczami futbolowymi. Po liceum dostała stypendium sportowe w damskim Ursuline College, ale rzuciła naukę, uznała, że ciężary są ciekawsze, jest w nich lepsza niż w futbolu, no i dają szansę na marzenia o igrzyskach, czego o futbolu amerykańskim w zasadzie powiedzieć się nie da. Została, jak mówią w środowisku, „ciężarówką". Brat się nie krzywił, rodzice też nie, bo wizja startu siostry i córki na igrzyskach podziałała wszystkim na wyobraźnię.

Tą zmianą dyscypliny zainteresowała się nawet telewizja MTV. Nakręciła o Holley Mangold odcinek serialu dokumentalnego „True Life", czyli „Prawdziwe życie". Odcinek nazywał się „Jestem dużą dziewczyną".

Było w nim w zasadzie wszystko – o bracie, karierze futbolowej, tuszy, nawet o wypadku samochodowym, gdy Holley w 2007 roku rozwaliła swą półciężarówkę, ale uratowała się od poważnych obrażeń, bo zaparta o kierownicę, wytrzymała uderzenie. Tylko kierownica nie wytrzymała.

Było o podnoszeniu ciężarów w liceum, o pierwszym tytule stanowej mistrzyni juniorek, o zawodach, w których na śniadanie dawano kotlety wieprzowe, o przerwie w treningach w Ursuline College, bo siłownia znajdowała się na piętrze i upuszczona przez Holley sztanga spowodowała zniszczenie okien na parterze.

Kobiece podnoszenie ciężarów zyskało popularność w USA razem z wprowadzeniem do programu olimpijskiego, czyli w 2000 roku. Już wtedy Tara Nott i Cheryl Haworth zdobyły złoto i brąz, ale potem medali nie było. Cicha nadzieja, że następny zdobędzie Holley Mangold pojawiła się, gdy dziewczyna z Ohio poprawiła się w rok po rozpoczęciu regularnych treningów w ośrodku w Colorado Springs o 35 kg.

Potem był powrót do Ohio i praca z trenerem Canellą na własnych śmieciach. Trener był kiedyś amatorskim siłaczem, z tych, co walczyli w lokalnych zawodach o „cup of cofee", jak mówią Amerykanie. Trenował jednak z zacięciem grupę młodzieży, bo lubił. Holley z początku mieszkała u trenera, ale gdy jeden z kolegów znalazł puste pomieszczenie po pralni, wyczyścił je, położył wykładzinę i zrobił cztery miejsca do spania, to znaczy położył na podłodze cztery materace.

Kolega, Drew Dillon, to obok trenera druga osoba, która uwierzyła w Holley. – Byłam, jakby to rzec, trochę zabawowa. On to zmienił. On był moim nauczycielem życia – przyznała atletka. Było co zmieniać, bo dziewczyna miała takie nawyki, że wstawała o 2 po południu, kładła się nad ranem. Dillon nauczył ją wstawać o 8 rano, robić i jeść porządne śniadanie, pilnował treningu, na 22. urodziny kupił w prezencie łóżko. Pomógł też znaleźć pierwszą pracę – w firmie City Barbeque. Dostała ciężarówkę, woziła jedzenie. Na boku auta widniał napis: „Zatrąb jeśli lubisz coś z grilla". – Ludzie trąbili, z początku cały czas myślałam, że coś robię nie tak na drodze – wspominała nasza bohaterka.

Podczas kwalifikacji olimpijskich przed Londynem w Columbus (imprezę nazwano Arnold Sports Festival na cześć Arnolda Schwarzeneggera, który był gościem specjalnym) bardzo się denerwowała. Tak bardzo, że pytała sama siebie rozdygotana: – Kto jest twoim ojcem? Co robi? Uspokoił ją trener. Jakoś tak pokierował, że siadła też na chwilę obok Schwarzeneggera. Pogadali krótko, ale treściwie. – Co zrobić, by się udało? – spytała dawnego mistrza kulturystyki. – Podnieś duże ciężary – usłyszała. Podniosła.

Potem była olimpiada, 10. miejsce i ból nadgarstka, operacja. Myśl, że jest jednak za duża, nawet jak na swą kategorię, kręciła się jej po głowie od dawna. Obok myśli, że jednak wystartuje w 2016 roku w kolejnych igrzyskach w Rio de Janeiro i pokaże światu, co umie. Gdy zadzwonił telefon z NBC, jej pierwszą myślą było, że musi być naprawdę gruba, skoro ją wybrali, ale druga była lepsza. – Zawsze dobrze czułam się w swojej skórze. Kochałam siebie taką, jaka jestem i to co robiłam. Zadzwonili, to pomyślałam, że czas na ważną decyzję, teraz albo nigdy. Odchudzę się dla siebie, dla swojego zdrowia i oczywiście dla ciężarów – powiedziała.

Zaczęła udział od wagi 159 kg. Ciąg dalszy właśnie trwa. Pierwszy odcinek 15. serii „The Biggest Loser" NBC pokazała 15 października. Holley Mangold nie odpadła. I widzowie ją lubią.

Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay