Sebastian Vettel nie zwalnia tempa

Po ósmej z rzędu wygranej, tym razem w Grand Prix USA, mistrz świata ma już w kolekcji zwycięstwo na każdym torze, poza Hungaroringiem. Statystyki Niemca są dość smutne dla jego rywali: ostatni wyścig wygrany przez innego kierowcę miał miejsce 112 dni temu.

Publikacja: 17.11.2013 23:26

Od lipcowej Grand Prix Węgier, w której triumfował Lewis Hamilton, Vettel nie schodzi z najwyższego stopnia podium. Jeśli zwycięży także za tydzień na brazylijskim torze Interlagos, to wyrówna rekord Alberto Ascariego, który w latach 1952 i 1953 wygrał dziewięć wyścigów z rzędu (nie licząc Indianapolis 500, zaliczanego wówczas do mistrzostw świata kierowców). Jeśli chodzi o nieprzerwaną serię triumfów w jednym sezonie, to rekord należy już do kierowcy Red Bulla.

Na torze w Teksasie konkurencja znów nie miała złudzeń: Vettel po starcie z pole position oddalił się na kilka sekund od przewodzącego pogoni Romaina Grosjeana z Lotusa i spokojnie kontrolował wyścig. – Uważaj, bo jedynym, który może cię dzisiaj pokonać, jesteś ty sam – ostrzegał go przez radio jego inżynier Guillaume Rocquelin. Mistrz świata lubi kolekcjonować rekordy i stara się w każdym wyścigu wykręcić najlepszy czas okrążenia, przyprawiając swój zespół o stan przedzawałowy. Biorąc pod uwagę zużycie opon, to niepotrzebne ryzyko – ale w USA Vettel nie odpuścił sobie tej drobnej przyjemności. Gdy w końcówce rekordowe czasy ustanawiali walczący o drugą lokatę Grosjean i Mark Webber, mistrz świata pogodził ich dwa okrążenia przed metą.

Po odniesieniu dwunastego zwycięstwa w sezonie i 39. w karierze kolejny raz dał upust swojej radości, kręcąc bączki na asfaltowym poboczu toru. Dwa wyścigi temu dostał za to upomnienie, a zespół musiał zapłacić 25 000 euro kary, ale następnym razem sędziowie się opamiętali i przymykają już oko na takie świętowanie wygranej, które łamie punkt regulaminu nakazujący natychmiastowy zjazd do parku zamkniętego po zakończeniu wyścigu. – Myślałem, że potrafisz się podpisać? – żartował Rocquelin po tym, jak Vettel zostawił na asfalcie czarne koła z gumy. – Brak mi słów – mówił zwycięzca przez radio. – Musimy pamiętać takie dni, bo nie ma gwarancji, że będą trwały wiecznie. Cieszmy się, póki jest tak dobrze.

Dziesięć pozostałych zespołów w stawce nie miałoby nic przeciwko temu, żeby te czasy już się skończyły. Mercedesowi, Ferrari czy Lotusowi pozostaje walka o wicemistrzostwo świata i przed ostatnim, decydującym rozdaniem górą jest ta pierwsza ekipa. Jako jedyni punktowali podwójnie w USA – Lewis Hamilton był czwarty, a Nico Rosberg dziewiąty – i mają 15 punktów przewagi nad Scuderią i 33 nad Lotusem, przy 43 do zdobycia (z czego 25 prawie na pewno zdobędzie Vettel...). Fernando Alonso zapewnił sobie dzięki piątej lokacie trzeci w ostatnich pięciu latach wicemistrzowski tytuł, ale jego zespół może stracić potencjale osiem milionów dolarów premii – taka jest różnica między trzecim i drugim miejscem w klasyfikacji konstruktorów.

Lotus zainkasował sporo punktów za drugie miejsce Grosjeana, ale Heikki Kovalainen, zastępujący swojego rodaka Kimiego Raikkonena, po usterce KERS i nieplanowanym zjeździe na wymianę przedniego skrzydła był dopiero 15. Szkoda, że w końcówce sezonu 2013 kibice mogą się już pasjonować tylko walką o dalsze lokaty w obu klasyfikacjach mistrzowskich, ale wyścig w USA przynajmniej przyniósł kilka interesujących pojedynków na torze. Do tego wielkimi krokami zbliża się rewolucja techniczna sezonu 2014: zupełnie nowe silniki V6 turbo o pojemności 1,6 litra, zastępujące obecne wolnossące jednostki V8 2,4 litra, zaawansowane systemy odzyskiwania energii czy nowe przepisy aerodynamiczne mogą wywrócić Formułę 1 do góry nogami.

Właśnie tego może obawiać się Vettel, mówiąc o braku gwarancji na sukces. Tyle, że za plecami ma genialnego konstruktora Adriana Neweya, który zawsze wychodził obronną ręką z tak poważnych zmian regulaminowych. Projektował mistrzowskie konstrukcje dla Williamsa i McLarena, a teraz od czterech lat na torach rządzą Red Bulle z jego deski kreślarskiej. Jeśli tylko Renault dostarczy odpowiednio dobrą i wytrzymałą jednostkę napędową, to obawy Vettela mogą okazać się płonne – ku rozpaczy wszystkich kibiców, których nudzi dominacja na skalę znaną już z początku XXI wieku, kiedy pięć tytułów z rzędu zdobył jeżdżący w Ferrari Michael Schumacher. Na razie jest jeszcze nadzieja...

Wyniki Grand Prix USA: 1. S. Vettel (Niemcy, Red Bull) 1:39.17,148; 2. R. Grosjean (Francja, Lotus) strata 6,284; 3. M. Webber (Australia, Red Bull) strata 8,396. Klasyfikacja generalna kierowców: 1. Vettel 372 pkt; 2. F. Alonso (Hiszpania, Ferrari) 227; 3. L. Hamilton (Wlk. Brytania, Mercedes) 187. Klasyfikacja generalna konstruktorów: 1. Red Bull Renault 553 pkt; 2. Mercedes 348; 3. Ferrari 333.

Od lipcowej Grand Prix Węgier, w której triumfował Lewis Hamilton, Vettel nie schodzi z najwyższego stopnia podium. Jeśli zwycięży także za tydzień na brazylijskim torze Interlagos, to wyrówna rekord Alberto Ascariego, który w latach 1952 i 1953 wygrał dziewięć wyścigów z rzędu (nie licząc Indianapolis 500, zaliczanego wówczas do mistrzostw świata kierowców). Jeśli chodzi o nieprzerwaną serię triumfów w jednym sezonie, to rekord należy już do kierowcy Red Bulla.

Pozostało 89% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?