Sauna – dobre miejsce dla trenera

Kim Rasmussen, nieznany wcześniej duński trener, doprowadził Polki do czwartego miejsca na świecie.

Publikacja: 22.12.2013 23:00

Kim Rasmussen osiągnął z żeńską reprezentacją to, co nie udało się wcześniej nikomu

Kim Rasmussen osiągnął z żeńską reprezentacją to, co nie udało się wcześniej nikomu

Foto: PAP/EPA

Red

W odróżnieniu od piłkarzy ręcznych panie nie tylko nie odnosiły sukcesów na wielkich imprezach, ale nawet nie potrafiły się na nie zakwalifikować.

Od mistrzostw świata w 2007 r. (11. miejsce) nie oglądaliśmy Polek na mundialach, mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich. Drużyna była rozbita, zdarzały się odmowy gry w kadrze. „Często mówiło się, że w Polsce nie brakuje dobrych zawodniczek, ale brakuje zespołu" – wspomina Karolina Kudłacz, kapitan drużyny.

Cichy nauczyciel

Ogłoszona w czerwcu 2010 r. nominacja Kima Rasmussena była sporym zaskoczeniem. Duńczyk w momencie objęcia stanowiska miał 38 lat, za sobą co prawda 20 lat pracy szkoleniowej, ale głównie z grupami młodzieżowymi. Jedyny sukces to awans do duńskiej ekstraklasy z Lyngby BK. Pracował też z męską drużyną Stavsten IF w Szwecji. Z wykształcenia jest nauczycielem wychowania fizycznego. Z piłką ręczną związany jest także rodzinnie, jego ojciec był prezesem duńskiej federacji.

– Będę szczera. Nie jest znany. To były zawodnik, za którym nie stoją sukcesy, ale kadra może mu pomóc w wybiciu się. Wcześniej nie pojawiał się w duńskich mediach – powiedziała po nominacji w magazynie „Handball Polska" Iwona Niedźwiedź, przez sześć lat grająca w Danii.

Miarą braku popularności jest to, że Duńczykowi do dzisiaj w Wikipedii poświęcono zaledwie kilka zdań, wyłącznie w polskiej wersji językowej.

Rasmussenowi zarzucano też, że łączy pracę selekcjonera z prowadzeniem klubowej drużyny Roskilde (pracował tam do marca 2011 r.).

– Nie było szansy, bym zajmował się wyłącznie kadrą. W Polsce nie jestem dla pieniędzy, to dla mnie ogromne wyzwanie. Warunki finansowe zaproponowane przez ZPRP nie pozwoliłyby mi na utrzymanie dwójki dzieci – przyznał w jednym z wywiadów.

Rasmussen zaprosił do współpracy byłą reprezentantkę Polski Iwonę Nabożną i Antoniego Pareckiego. „Znaliśmy się z Danii, gdzie obaj pracowaliśmy z zespołami ligowymi. Kiedy zaproponował mi pracę z kadrą, zgodziłem się, ponieważ kocham piłkę ręczną. Darzę dużym szacunkiem skandynawską szkołę trenerską i wierzyłem, że razem stworzymy ciekawą mieszankę, która przyniesie sukcesy. Tak też się dzieje. Kim jest szefem, on podejmuje kluczowe decyzje, ale dobrze się rozumiemy. Najlepiej przebiegają nasze rozmowy w saunie, gdzie zazwyczaj dogadujemy ostatnie szczegóły" – opowiedział „Rz" Parecki.

Pod wodzą Rasmussena Polkom nie udało się zakwalifikować na mistrzostwa świata w 2011 r. i mistrzostwa Europy rok później, choć w eliminacjach walczyły do końca. Kwalifikacje do zakończonych właśnie mistrzostw przebiegły już znacznie lepiej, reprezentacja wygrała wszystkie mecze w fazie grupowej i oba w fazie play-off ze Szwecją. Dało się zauważyć, że praca przynosi efekty.

– Kim i ja dużo rozmawialiśmy z zawodniczkami, przedstawiliśmy im nasze cele i zasady współpracy. Zostały zaakceptowane i zaczęło się to przekładać na lepsze rezultaty przeprowadzanych przez nas testów oraz wyniki na boisku – tłumaczy Antoni Parecki.

Cała Polska oglądała ambitną grę i szaloną radość Polek na mistrzostwach świata, szczególnie w meczach z Rumunią i Francją. Urzekały spontanicznością, ale też wiarą we własne umiejętności, nawet w trudnych momentach, np. gdy 15 minut przed końcem przegrywały z Rumunkami czterema golami. Poczucie własnej wartości i świetna atmosfera to znaki firmowe kadry Rasmussena.

– Jesteśmy takim zespołem, który musi dawać z siebie wszystko, by coś osiągnąć. Jeżeli cokolwiek nie funkcjonuje lub choć trochę się przestraszymy, rywalki nas zjedzą. Nigdy nie graliśmy na takiej imprezie, przegrywamy doświadczeniem, możemy więc przeciwstawić walkę i ambicję. Mamy zasadę, że zawsze myślimy tylko o najbliższym meczu, nie kalkulujemy – tłumaczył Duńczyk po półfinałowym meczu z Serbią.

Duch zespołu

Budowanie mentalnej siły drużyny było i jest głównym zadaniem sztabu szkoleniowego i zawodniczek. Wszyscy w kadrze są zgodni, że to właśnie te elementy zaprowadziły drużynę do najlepszej czwórki na świecie. Rasmussen od początku chciał być partnerem, ale na określonych zasadach.

– Obowiązuje u nas żelazna dyscyplina na własną odpowiedzialność. Oznacza to, że przedstawiliśmy określone zasady odżywiania i bycia w zespole, a teraz od zawodniczek zależy, jak je realizują. Ale dyscyplina to jedno, lecz nie byłoby dobrych wyników bez znakomitej atmosfery. Nad tym też mocno pracujemy. Na każdym zgrupowaniu przynajmniej jeden dzień przeznaczamy na „team building", co najczęściej realizujemy przez jakieś wyjście na quady, paintball lub inne tego typu zajęcia. Chcemy, by dziewczyny dobrze się znały, bo wtedy lepiej będą współpracować na boisku. Dlatego nigdy nie śpią w tych samych parach w pokojach, na rozgrzewce też zmieniają partnerki – opowiada „Rz" o zasadach panujących w drużynie Rasmussena Antoni Parecki

Zawodniczki wyraźnie zaakceptowały panujące w kadrze reguły, na każdym kroku podkreślają, że stanowią jedność, a jedna za drugą skoczy w ogień. – Jesteśmy grupą świetnie dobranych osób, rozumiemy się bez słów, a dobra atmosfera prowadzi nas daleko. Pracujemy od dawna bardzo ciężko nad stworzeniem takich warunków. Nie zwykłam oceniać trenerów, ale sukces mówi sam za siebie. Trzyletnia praca nie poszła na marne. Trener ma to coś, świetnie motywuje nas przed każdym treningiem i meczem. Wreszcie jesteśmy zespołem, w każdym momencie jest zawodniczka, która weźmie na siebie ciężar gry. Trener konsekwentnie wdrażał swoją koncepcję i to przyniosło efekty – mówi Karolina Kudłacz.

Przed Rasmussenem i jego zespołem teraz czas radości i świętowania, ale także kolejne wyzwania. Polki rozpoczęły eliminacje do mistrzostw Europy od dwóch porażek i będą musiały odrabiać straty.

Po mistrzostwach w Serbii wiedzą jednak, że stać je na wiele i nie muszą bać się nikogo.

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej