5 stycznia w argentyńskim mieście Rosario 438 załóg zacznie wielką przygodę. 13 dni zmagań z górami i pustynią, do pokonania prawie dziesięć tysięcy kilometrów. Rajd Dakar to najtrudniejszy wyścig w historii. Ci, którzy go ukończyli, mówią, że można przygotowywać się na różne wyzwania, ale rzeczywistość przekracza nawet najśmielsze wyobrażenia. Upał, piach, strome wzniesienia, wielogodzinne etapy - z tym muszą poradzić sobie śmiałkowie, którzy rzucili wyzwanie górom i pustyni.
Kierowcy pierwszy raz przemierzyli trasę z Paryża do Dakaru w 1979. Do 2009 rajd startował w Europie (poza Paryżem między innymi w Grenadzie, Barcelonie, Marsylii czy Lizbonie), a kończył się w Afryce. Z wyjątkiem 1997 oraz 2000 roku. W 1997 wyścig zaczynał się tam, gdzie zwykle kończył – w stolicy Senegalu. I tam też miał metę. W 2000 kierowcy również ruszali z Dakaru, ale koniec rajdu zaplanowano w Kairze. Po sześciu etapach zawody trzeba było wstrzymać z powodu zagrożenia terrorystycznego w Nigrze. W ciągu pięciu dni zawodników, ich pojazdy, sprzęt oraz załogi przetransportowano samolotami do Libanu.
Terroryści dali o sobie ponownie znać w 2008. Zagrozili, że nikt, kto ośmieli się jechać przez Afrykę, nie będzie mógł czuć się bezpiecznie. W tej sytuacji organizatorzy byli zmuszeni do odwołania rajdu. 570 załóg zostało w Lizbonie zastanawiając się, jaka przyszłość czeka legendarne zawody.
Odpowiedź przyszła dość szybko. Z ratunkiem przyszła Ameryka Południowa. W 2009 rajd zaczynał się w Argentynie. Gościł także w Chile. I nadal nazywał się Dakar, chociaż z Senegalem, poza historią, nie miał nic wspólnego.
W niedzielę wyścig rozpocznie się po raz 35. Uczestnicy ruszą z Rosario na zachód. W San Rafael zaczną kierować się na północ. Aż do Uyuni w Boliwii, która w tym roku pierwszy raz przyjmie zawodników Dakaru. Z Uyuni kierowcy i motocykliści pojadą do Chile. Tam też, 18 stycznia w Valparaiso, poznamy zwycięzców.