Francja to krok do przodu

Rozmowa z Kamilem Grosickim, o grze w Rennes i latach spędzonych w Turcji.

Publikacja: 02.04.2014 02:00

Francja to krok do przodu

Foto: AFP

Red

Wygląda na to, że we Francji czuje się pan dobrze?

Kamil Grosicki: Trzy lata w Turcji to szmat czasu i bardzo potrzebowałem czegoś nowego. Akurat udało się trafić do Rennes i z tego się cieszę. Nowy piłkarz w zespole potrzebuje kilku dobrych spotkań. Udało mi się strzelić bramkę, mam też dwie asysty. Cieszę się, że moja bramka dała nam praktycznie awans do półfinału Pucharu Francji. To jednak dopiero mój początek.

Rennes jest na 12. miejscu w tabeli, ale do końca będziecie walczyć o utrzymanie...

Jeszcze dziesięć dni temu było w klubie bardzo gorąco, bo mieliśmy tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Mieliśmy poważne rozmowy między sobą, z trenerem i z prezesem. Chyba przyniosło to efekt, bo trzy mecze z rzędu – dwa w lidze, jeden pucharowy – wygraliśmy. Teraz mamy 8 pkt przewagi na strefą spadkową. Patrzymy przed siebie, do dziesiątego miejsca tracimy tylko 3 pkt.

Coś pana zaskoczyło we Francji?

W Turcji miałem więcej swobody, mogłem spokojnie przyjąć piłkę a tutaj w ogóle nie ma czasu, trzeba grać szybko, bo drużyna przeciwna natychmiast zaczyna pressing.

W Polsce miał pan opinię zawodnika frywolnego taktycznie, unikającego gry obronnej. Pracuje pan nad tym?

Pracuję i są już efekty. Pomagam defensywie, mam sporo odbiorów, co – mówiąc szczerze – rzadko mi się wcześniej zdarzało. Wszystko przychodzi z wiekiem, z czasem inaczej człowiek ustawia się na boisku, inaczej myśli.

Najważniejsze ligowe sprawdziany jeszcze przed wami. Sprawdził pan już datę meczu z PSG?

Tak. Za dwa tygodnie gramy z Monaco, a z PSG trzecią kolejkę od końca.

Zlatan Ibrahimović to najlepszy piłkarz, przeciwko któremu pan zagra?

Nie wiem, miałem przyjemność zagrać w reprezentacji przeciw Cristiano Ronaldo w Warszawie. W meczach ligowych w Turcji grałem też przeciw Drogbie, Sneijderowi, Gutiemu czy Quaresmie. Ale pamiętajmy, że PSG ma też znakomitych obrońców i zobaczę, jak wyglądam na ich tle.

Śledził pan wcześniej ligę francuską?

Śledziłem, ale nie tak jak angielską czy hiszpańską. Francja ma ligę będącą w czwórce najlepszych w Europie. Wyjazd do Turcji to był krok do przodu, teraz zrobiłem kolejny.

Francja to dużo lepsze miejsce do życia niż Sivas?

Na pewno przez pierwsze 2,5 roku w Turcji byłem zadowolony, grałem cały czas i wyrobiłem sobie nazwisko. Ostatnie pół roku było dużo słabsze. Życia we Francji nie ma co nawet do tego porównywać. W Turcji najbardziej drażniło mnie to, że cały czas siedziałem w domu. Chodzenie po mieście nie miało sensu, bo tam praktycznie niczego nie było.

Różni są też pewnie kibice...

W Sivasie jednego dnia nosili cię na rękach, a kolejnego rzucali w ciebie zapalniczkami. We Francji ludzie przychodzą na mecz trochę jak do teatru, ale jest jedna trybuna, która non stop dopinguje.

Czy pana życie to już teraz tylko praca i dom?

No tak... W Sivasie żona do mnie dolatywała, bo jej syn chodzi do szkoły w Szczecinie. Miesiąc była w Polsce, miesiąc u mnie. Teraz jest ze mną cały czas.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne