Wygląda na to, że we Francji czuje się pan dobrze?
Kamil Grosicki: Trzy lata w Turcji to szmat czasu i bardzo potrzebowałem czegoś nowego. Akurat udało się trafić do Rennes i z tego się cieszę. Nowy piłkarz w zespole potrzebuje kilku dobrych spotkań. Udało mi się strzelić bramkę, mam też dwie asysty. Cieszę się, że moja bramka dała nam praktycznie awans do półfinału Pucharu Francji. To jednak dopiero mój początek.
Rennes jest na 12. miejscu w tabeli, ale do końca będziecie walczyć o utrzymanie...
Jeszcze dziesięć dni temu było w klubie bardzo gorąco, bo mieliśmy tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Mieliśmy poważne rozmowy między sobą, z trenerem i z prezesem. Chyba przyniosło to efekt, bo trzy mecze z rzędu – dwa w lidze, jeden pucharowy – wygraliśmy. Teraz mamy 8 pkt przewagi na strefą spadkową. Patrzymy przed siebie, do dziesiątego miejsca tracimy tylko 3 pkt.
Coś pana zaskoczyło we Francji?