Polski kierowca ma za sobą szereg startów, które mimo bardzo obiecującego tempa kończyły się rozczarowaniem. W czterech rundach WRC do mety dojechał tylko w Szwecji, ale i tam nie obyło się bez przygód. Pierwszy start na częściowo znanych mu odcinkach, w Portugalii, też zakończył się poza drogą i Kubica zapowiedział, że musi się „zresetować" przed kolejną rundą.
Argentyna to znów nieodkryty teren, choć pilot Maciej Szczepaniak startował tu już pięć razy. Przed startem Kubica podkreśla, że cele co prawda pozostają bez zmian – czyli przede wszystkim trzeba dojechać bez większych przygód do mety – ale podejście będzie inne.
– Postaram się wrócić do sposobu, w jaki podchodziłem do rajdów na początku mojej kariery w mistrzostwach świata – mówi kierowca. – Na szutrze muszę bardziej skupić się na przetrwaniu i dojechaniu do mety, a nie na jak najszybszej jeździe. Jest za wiele zmiennych i niespodzianek, które mogą często zaskoczyć niedoświadczonych zawodników. Dlatego sądzę, że kilka kroków wstecz mi nie zaszkodzi.
Polak podkreśla, że jego doświadczenie na odcinkach specjalnych wciąż jest niewielkie. Wiele błędów ma swoje korzenie w niewielkiej znajomości rajdowych realiów oraz w nawykach z torów wyścigowych. – Większość kierowców debiutowała w tych rajdach w dużo słabszych rajdówkach, ja od razu jeżdżę jednym z najlepszych samochodów, obok najlepszych zawodników – mówi. – To, co dzieje się teraz (wypadki i nieukończone rajdy) nie jest miłym przeżyciem, ale jednocześnie nie jest to nic niezwykłego. Sądzę, że niezwykłe było zdobycie tytułu WRC-2 w zeszłym roku, co też trochę zaostrzyło ludziom apetyty.
W rajdowym środowisku nie brakuje opinii, że Polak prędzej czy później wyeliminuje błędy i zacznie wykorzystywać świetne tempo za kierownicą. – Wciąż jestem przekonany, że Robert w odpowiednich warunkach jest w stanie wygrać rajd, na pewno na asfalcie. Nie zmieniam zdania od zeszłego roku – mówi Yves Matton, szef ekipy Citroen, w której Kubica startował w zeszłym sezonie. – Tacy kierowcy jak Thierry Neuville czy Sebastien Ogier w pierwszych sezonach też popełniali dużo błędów. W przypadku Roberta, który wcześniej startował przecież w F1, wszyscy mają duże oczekiwania i dają mu mniej czasu niż innym kierowcom. Młodemu zawodnikowi, który przychodzi do WRC znikąd albo z narodowych mistrzostw, jak mistrzostwa Polski, dawałoby się 2-3 lata, a po Robercie wszyscy się spodziewają, że dokona tego w sześć miesięcy. Trzeba się nauczyć rajdów i to jest trudne, czasami wręcz niemożliwe w tak krótkim czasie.