Karolina Kowalska: Po odejściu od trenera Jacka Miciula na nowego szkoleniowca Radosław Kawęcki wybrał właśnie Pana. Jakie to uczucie?
Paweł Słomiński: Nie ma się co cieszyć z tego, że zawodnik rozstał się z trenerem, z którym doszedł do świetnych wyników, ale jest dla mnie dużym wyróżnieniem, że spośród innych trenerów Radek wybrał właśnie mnie. Nie interesuje mnie, dlaczego zakończyła się ta współpraca. Rozumiem emocje Jacka Miciula, bo sam dwa razy przeżyłem odejście zawodnika – najpierw z Otylią Jędrzejczak, a potem z Pawłem Korzeniowskim. Bardzo szanuję osiągnięcia Jacka. Wiem, ile pracy włożył w przygotowanie zawodnika do kolejnych mistrzostw Europy i świata, a później do Igrzysk w Londynie. Tak samo jak szanuję pracę Radka i jego stosunek do trenera, niemal ślepe oddanie Jackowi i wiarę w jego trening.
Mimo to po blisko dziewięciu latach ich drogi się rozeszły.
Jestem przekonany, że chodzi o czynniki czysto ludzkie, niemające nic wspólnego z treningiem. O tym też zapewnił mnie Radek. Ale to delikatna sprawa, której nie chcę komentować.
Oficjalnie wspólne treningi rozpoczyna Pan z Kawęckim dopiero 30 czerwca.