Radosław Kawęcki zmienił trenera

Radosław Kawęcki pożegnał się ze znanym ?z ciężkiej ręki trenerem Jackiem Miciulem. Do igrzysk w Rio przygotuje go Paweł Słomiński, też zwolennik starej szkoły.

Publikacja: 10.07.2014 02:46

Radosław Kawęcki w Londynie zajął czwarte miejsce na 200 m stylem grzbietowym

Radosław Kawęcki w Londynie zajął czwarte miejsce na 200 m stylem grzbietowym

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

To najgorętszy pływacki transfer roku. Kawęcki, aktualny wicemistrz świata, trenuje już u Słomińskiego, autora sukcesów Otylii Jędrzejczak.

Górnik polskiego pływania poddaje się szkoleniowcowi, dla którego najważniejsze są ciężka praca i subordynacja. Słomiński wydaje się dla Kawęckiego rozwiązaniem idealnym. Wierzy w tradycyjne metody, czyli kilometraż i godziny w wodzie, ale nie wprowadza wojskowego drylu, z którego znany jest Miciul. Zmęczy zawodnika w basenie, ale nie będzie go kontrolował w wolnym czasie.

Z kolei Kawęcki, w przeciwieństwie do większości kolegów z reprezentacji, nie wierzy w zastępowanie wody siłownią. Lubi po treningu wypełzać z basenu. – To tradycjonalista w sporcie, w życiu i w jedzeniu. Mógłby jeść tylko schabowego, – mówi ojciec pływaka Marek Kawęcki.

Górnik w wodzie

Dlaczego więc rozstaje się z Jackiem Miciulem, który w środowisku ma opinię katorżnika? Wtajemniczeni mówią, że w konflikcie Kawęcki – Miciul poszło właśnie o czas wolny. 23-letni pływak miał dosyć „kiblowania" w pokoju na obozach. Czarę goryczy przelało sześciotygodniowe zgrupowanie w Drzonkowie. Trener się uparł, że Kawęcki ma mieszkać w ośrodku, choć do domu miał zaledwie 5 km.

Na mistrzostwa Polski do Olsztyna jechali razem, choć w milczeniu. Kawęcki jest zresztą małomówny z natury. Milczał nawet wtedy, gdy w wywiadzie dla PAP Miciul nazwał go amatorem i musiał się tłumaczyć sponsorom, że przy nawrocie na 200 m st. grzbietowym popełnił błąd, bo oślepiło go słońce, a minimum na mistrzostwa Europy w Berlinie zdobędzie za parę dni na zawodach Mare Nostrum (był o 2 s lepszy od minimum).

Z wywiadu dowiedzieliśmy się, że trener po mistrzostwach „odbędzie z Radkiem poważną rozmowę". Ale do rozmowy nie doszło. Kawęcki chciał wracać z mistrzostw z kolegą, ale trener w ostatniej chwili powiedział „nie". I po dziesięciu latach współpracy usłyszał od zawodnika: „Szczęść Boże".

W języku Kawęckiego to stwierdzenie szczególne. „Szczęść Boże" mówią górnicy ZS Ruda, zjeżdżając 1200 m pod ziemię. Tak zaczyna zmianę ojciec Radka, a przed nim zaczynali jego dziadek i pradziadek. Górnik strzałowy to zawód ekstremalny – jak uderzy górotwór i tąpnie ziemia, to może przysypać. Kawęcki senior stracił tak czterech kolegów. Na dole pracuje się na okrągło, na czterech zmianach, a jak grafik każe pracować w nocy, to górnik się nie buntuje.

Najpierw ma być medal

Mały Radek dorastał w kulcie górniczej pracy, ale w przeciwieństwie do starszego o dwa lata brata Daniela wiedział, że do kopalni nie pójdzie. – Był inny, delikatny. Jak nabroił, to się od razu przytulał i nie można się było na niego gniewać – opowiada Marek Kawęcki.

Pływanie odkrył na wakacjach w Chorwacji. – Było: „Mamuś, zobacz, pływam". „Pływaj, synku, pływaj". „O, cholera. Rzeczywiście pływasz". – Po powrocie posłaliśmy go do Piasta – wspomina ojciec pływaka. Do 13. roku życia Kawęcki wyróżniał się pracowitością, ale wyniki miał średnie. Kiedy trener Andrzej Halusiak polecał go Jackowi Miciulowi jako rewelacyjnego grzbiecistę, w swoim roczniku był 38.

Miciul, który właśnie kończył współpracę ze swoją córką Aleksandrą, olimpijką z Sydney, miał mu się przyjrzeć na obozie we Władysławowie. „Captain Jack" milczał cały obóz, by ostatniego dnia zapytać: „Dlaczego ty chcesz pływać?". „Bo ja kocham pływanie" – wybąkał Kawęcki. I dostał zaproszenie do Zielonej Góry.

To nie była łatwa decyzja. Chłopak rozważał ją trzy godziny pod odkręconym prysznicem. Wyszło na tak. – Przez pierwsze miesiące na rozmowy telefoniczne wydaliśmy fortunę. Nie było łatwo, bo w wielki świat puściliśmy chłopaka, który nawet chleba sobie nie umiał ukroić – opowiada Marek Kawęcki.

Było warto. Kawęcki poddawał się morderczemu treningowi Miciula z gorliwością górnika, a wyniki były coraz lepsze. W swojej koronnej konkurencji – 200 m st. grzbietowym – szybko zaczął zdobywać mistrzostwa Polski, a potem, w 2009 r., mistrzostwo Europy juniorów.

W 2011 r. podczas mistrzostw Europy na krótkim basenie w Szczecinie zdobył dwa złota, rok później dwa kolejne – w Debreczynie i w Chartres. A na igrzyskach w Londynie był o włos od podium – dopłynął jako czwarty na 200 m st. grzbietowym. Kilka miesięcy później w Stambule zdobył pierwsze złoto mistrzostw świata na długim basenie. Znów był w formie.

W zeszłym roku w Barcelonie dał sobie wprawdzie odebrać tytuł, ale nie byle komu, bo Ryanowi Lochte, zresztą swojemu dobremu koledze. Dwa lata wcześniej w Stambule Lochte miał mu powiedzieć: „W Ameryce byłbyś milionerem". Może właśnie to dało Kawęckim impuls do szukania sponsora. Grzbiecistę wsparł też KGHM, który tradycyjnie stawia na sportowców z Dolnego Śląska (sponsoruje też tenisistów Łukasza Kubota i Michała Przysiężnego).

Plotka głosi, że pieniądze mogły być jedną z przyczyn konfliktu Kawęckiego i Miciula. Trenerowi miał się nie spodobać zapis w kontrakcie sponsorskim z KGHM, w którym napisano, że zawodnik może „upomnieć" szkoleniowca, jeśli ten nie będzie przestrzegał warunków kontraktu.

Paweł Słomiński chce zacząć od „pełnej diagnostyki, jak w samochodzie Formuły 1". Na badania zapisał Kawęckiego po sierpniowych mistrzostwach Europy w Berlinie. Najpierw ma być medal, bo „nie zaczynają współpracy, by bawić się w pływanie na poziomie mistrzostw Polski".

To najgorętszy pływacki transfer roku. Kawęcki, aktualny wicemistrz świata, trenuje już u Słomińskiego, autora sukcesów Otylii Jędrzejczak.

Górnik polskiego pływania poddaje się szkoleniowcowi, dla którego najważniejsze są ciężka praca i subordynacja. Słomiński wydaje się dla Kawęckiego rozwiązaniem idealnym. Wierzy w tradycyjne metody, czyli kilometraż i godziny w wodzie, ale nie wprowadza wojskowego drylu, z którego znany jest Miciul. Zmęczy zawodnika w basenie, ale nie będzie go kontrolował w wolnym czasie.

Pozostało 91% artykułu
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił