Rafał Majka – pan własnego losu

Tour de France wjeżdża dziś? w Pireneje. Dla Majki to szansa na kolejne zwycięstwo etapowe i objęcie prowadzenia w klasyfikacji górskiej.

Publikacja: 22.07.2014 02:00

Rafał Majka – pan własnego losu

Foto: ROL

We wtorek na wygraną Polaka jeszcze trudno liczyć, chyba że Michała Kwiatkowskiego. Etap wiedzie z Carcassone do Bagnères-de-Luchon. Jest długi, liczy 237 km, a na jego trasie pojawi się pięć górskich premii. Ostatnia będzie najtrudniejsza, tzw. poza kategorią, a po jej zdobyciu do mety pozostanie jeszcze 21 km. Wygra nie tyle najlepszy góral, ile specjalista od zjazdów. Może Kwiatkowski? On w Wogezach pokazał, że w dół jedzie najlepiej, tyle że ciężko mu idzie pod górę.

Patrząc na profile tras środowego i czwartkowego etapu, można dostać zawrotu głowy. Pierwszego dnia cztery górskie premie – trzy pierwszej kategorii i jedna „poza kategorią" w Saint-Lary Pla d'Adet, czyli tam, gdzie w 1993 roku zwycięstwo etapowe odnosił Zenon Jaskuła. Na zakończenie pirenejskiego tryptyku – w czwartek – cztery podjazdy, w tym dwa na legendarne wzniesienia Tourmalet i Hautacam.

– Czekamy na kolejne zwycięstwo Rafała. Może tego dokonać. Widać, że ma mocną nogę. Sprytnie pojechał niedzielny etap, gdzieś z tyłu, odpoczywając. Wie, o co będzie walczyć w Pirenejach – mówi „Rz" Jaskuła.

Pireneje to dla kolarzy góry inne niż Alpy, gdzie Majka pojechał tak dobrze. – Nie ma tylu zakrętów, serpentyn. Jedzie się kilometr, dwa prostą i trudno złapać oddech. Na zakrętach się odpoczywa. Ale dla prawdziwego górala nie ma to znaczenia. Jeśli jesteś w formie, nic ci nie przeszkadza – twierdzi Jaskuła.

Majka znajduje się w komfortowej sytuacji. Nie walczy o wygraną w wyścigu ani o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej, nie pracuje na nikogo, bo jego lider Alberto Contador wycofał się po upadku w Wogezach, jest więc panem własnego losu, co w kolarstwie należy do rzadkości. Rywale mają na 25-letniego zawodnika Tinkoff Saxo mniejsze baczenie.

Z jednym wyjątkiem. Joaquim Rodriguez też nie liczy się w walce o końcowe zwycięstwo, zajmuje miejsce tak samo odległe jak Majka (61., a Polak 58.) z gigantyczną stratą do prowadzącego Vincenzo Nibaliego (1:53, a Polak 1:51). Hiszpan jeździ w koszulce białej w czerwone kropki, lidera klasyfikacji górskiej. Uzbierał 88 punktów, dokładnie tyle samo co nasz góral z Małopolski. Tuż za nimi jest Nibali (86 pkt), ale Włoch raczej nie będzie sobie zawracał głowy tą rywalizacją.

Majka z Rodriguezem jadą w tym wyścigu już głównie po to, żeby – poza ewentualnym zwycięstwem etapowym - zdobyć na własność trykot w czerwone kropki i w tym stroju na podium w Polach Elizejskich w Paryżu.

Ta rywalizacja ma swój głębszy podtekst. Obaj kolarze pracują w rosyjskich grupach. Rodriguez w Katiuszy, finansowanej m.in. przez Gazprom, którą – z błogosławieństwem Władimira Putina – zakładał przed pięciu laty Oleg Tinkow, dziś właściciel zespołu Majki.

Ten pochodzący z Syberii biznesmen, dziś właściciel firmy udzielającej kredytów, rozstał się z Katiuszą, bo chciał działać samodzielnie. Jest typem podwójnie zaangażowanego prezesa, bo codziennie przejeżdża około 100 km na rowerze, ale też ingeruje w życie grupy. Potrafi zbesztać Contadora, gdy przegrywa, ale też nie ukrywał łez po wygranej Majki w Risoul. Gdyby jeszcze udało się „nogami Polaka" ograć rodaków z Katiuszy, Tinkow pewnie na dobre by zapomniał o pechowym upadku Contadora.

Pod nieobecność Hiszpana, dwukrotnego zwycięzcy Wielkiej Pętli i obrońcy tytułu Chrisa Froome'a, po pierwszy triumf w TdF jedzie Nibali. Włoch z kazachskiego zespołu Astana ma aż cztery i pół minuty przewagi nad Hiszpanem Alejandro Valverde. Takich strat nawet w Pirenejach dziś się nie odrabia. Pozostaje więc walka o zwycięstwa etapowe, miejsca na podium, w pierwszej dziesiątce i wygraną klasyfikacji w tym górskiej.

We wtorek na wygraną Polaka jeszcze trudno liczyć, chyba że Michała Kwiatkowskiego. Etap wiedzie z Carcassone do Bagnères-de-Luchon. Jest długi, liczy 237 km, a na jego trasie pojawi się pięć górskich premii. Ostatnia będzie najtrudniejsza, tzw. poza kategorią, a po jej zdobyciu do mety pozostanie jeszcze 21 km. Wygra nie tyle najlepszy góral, ile specjalista od zjazdów. Może Kwiatkowski? On w Wogezach pokazał, że w dół jedzie najlepiej, tyle że ciężko mu idzie pod górę.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji