Można powiedzieć, że van Persie wrócił do domu. W Rotterdamie przyszedł na świat, tam dorastał i odebrał piłkarskie wykształcenie – najpierw w Excelsiorze, potem w Feyenoordzie, w którym zaczynał i kończył dorosłą karierę.
Feyenoordowi kibicował od dziecka, choć jego ojciec twierdzi, że od 11. roku życia nosił koszulkę Arsenalu, którego został później gwiazdą. Przekonuje też, że wróżka przepowiedziała mu, iż jego syn będzie grał w reprezentacji Holandii i „zostanie królem boiska”. Nie wiadomo, ile w tym prawdy, skoro rodzice – ojciec rzeźbiarz, matka malarka i projektantka biżuterii – chcieli, by poszedł w ich ślady.
Robin van Persie był typowany na gwiazdę. W jego pokoju wisiał plakat Maradony
Robin wolał jednak zostać artystą na murawie („Boisko jest moim płótnem, miejscem, gdzie mogę wyrazić siebie” – opowiadał). Już w wieku 13 lat typowany był na przyszłą gwiazdę Holandii, porównywano go nawet do Johana Cruyffa, choć w jego pokoju wisiał plakat Diego Maradony trzymającego Puchar Świata.
Piłkarzem był nieprzeciętnym, ale krnąbrnym. Problemy sprawiał już w szkole, do czego przyczynił się też pewnie rozwód rodziców.
Konflikt ze sztabem trenerskim Excelsioru spowodował, że przeniósł się do Feyenoordu. Jeszcze jako nastolatek wygrał z nim Puchar UEFA (2002). Pogarszające się relacje z trenerem Bertem van Marwijkiem zmusiły go do kolejnej przeprowadzki. Tym razem za granicę.