Kadencja Niemca, który władcą olimpijskich pierścieni został w 2013 roku, dobiega końca. Niektórzy namawiali go wprawdzie, aby podjął starania o kolejną – to wymagałoby zmian w Karcie olimpijskiej – ale sam Bach przy okazji igrzysk w Paryżu zadeklarował, że misję kończy.
To był wystrzał startera, który otworzył giełdę nazwisk. Jako jeden z pierwszych pojawił się na niej Coe. Brytyjczyk jest od dziewięciu lat szefem World Athletics, gdzie dał się poznać jako człowiek, który ma dla światowego sportu zupełnie nową ofertę.
Wybory szefa MKOl. Kandydatom mogą przeszkodzić formalności
Lekkoatletyczna federacja za jego kadencji została pierwszą w dziejach igrzysk, która zaoferowała złotym medalistom premie, co wywołało sprzeciw wielu międzynarodowych federacji oraz samego Bacha argumentujących, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) przekazuje przecież część zysków bezpośrednio zawodnikom oraz dba o rozwój sportu na całym świecie.
Organizacja kierowana przez Coe’a znalazła się także w awangardzie kodyfikacji zasad dotyczących sportu kobiet oraz stanęła na czele oporu wobec Rosjan, których najpierw odsunęła na boczny tor za łamanie przepisów antydopingowych, a później – za napaść na Ukrainę.
Czytaj więcej
Spółki Skarbu Państwa zrywają bądź zawieszają umowy z Polskim Komitetem Olimpijskim (PKOl). Czas pokaże, czy konsekwencją będzie odwołanie prezesa Radosława Piesiewicza.