Jak informuje „Daily Telegraph", na wokandę w Hiszpanii wróciła sprawa „Operacji Puerto" i Fuentesa, zwanego Doktor Krew od transfuzji, które robił swoim klientom.
Byli nimi kolarze z absolutnego topu – z Janem Ullrichem, Ivanem Basso czy Tylerem Hamiltonem na czele. Podobno pacjentami doktora byli też tenisiści, lekkoatleci, bokserzy i piłkarze. Fuentes podawał im doping, po czym tuż przed zawodami przeprowadzał transfuzję krwi, wymieniając ją na czystą.
Hiszpański wymiar sprawiedliwości zrobił wiele, by sprawie ukręcić łeb. Minęło już dziesięć lat, od kiedy policja skonfiskowała z kliniki Fuentesa EPO, hormon wzrostu, oraz 186 toreb z krwią przeznaczoną do transfuzji. Każda była oznakowana w zaszyfrowany sposób, dla kogo jest przeznaczona, np. ta kolarza Alejandro Valverde imieniem jego psa: Piti.
Gdy kończył się proces Fuentesa (skazano go na rok więzienia w zawieszeniu), sędzia Julia Maria Santamaria orzekła, że torby z krwią należy zniszczyć. Natychmiast odwołanie złożyła Światowa Organizacja Antydopingowa (WADA), Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI), a także Włoski Komitet Olimpijski i właśnie w styczniu zapaść ma ostateczna decyzja, co się stanie z torbami z krwią.
Hiszpania nie ma najlepszej opinii, jeśli chodzi o zwalczanie dopingu. Gdy w 2013 r. ruszył proces doktora, ograniczono go tylko do kolarzy. Fuentes chciał ujawnić nazwiska wszystkich klientów, powiedział w sądzie, że jeśli dostanie listę ze znacznikami z toreb, bez problemu będzie mógł ujawnić, kto kryje się za kryptonimami. Sędzia Santamaria odpowiedziała, że nie ma obowiązku ujawniać żadnych nazwisk oprócz kolarzy.