Andrzej Kraśnicki, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, wydał oświadczenie, w którym pisze: „Do czasu zakończenia barbarzyńskiej wojny w Ukrainie żaden rosyjski i białoruski sportowiec nie powinien brać udziału w jakichkolwiek zawodach międzynarodowych – także igrzyskach olimpijskich. PKOl był, jest i będzie solidarny z Ukrainą, ukraińskim narodem i sportowcami. Nasze stanowisko jest spójne ze stanowiskiem Polski i polskich władz. Decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o dopuszczeniu zawodników tych krajów do rywalizacji sportowej – z uwzględnieniem określonych przez MKOl wymagań – jest decyzją Komitetu Wykonawczego MKOl, a więc ścisłego kierownictwa MKOl” – podkreśla Andrzej Kraśnicki w swoim oświadczeniu.
To ostatnie zdanie jest ważne, bo sugeruje niedwuznacznie, że PKOl do tego ręki nie przyłożył i nie przyłoży. Mając do wyboru lojalność wobec szefa MKOl Thomasa Bacha (wypróbowanego przyjaciela Władimira Putina) albo wsparcie polskiej, już nie tylko olimpijskiej, racji stanu, PKOl wybiera interes narodowy, czując zresztą wyraźne wsparcie władz państwowych (trudno sobie zresztą wyobrazić, by akurat w tej sprawie opozycja miała inną opinię).
Czytaj więcej
Tej decyzji można było się spodziewać, bo władcy igrzysk od kilkunastu dni wysyłali sygnały, że pozwolą Rosji i Białorusi na start w Paryżu. Kiedy rok temu zaczynała się napaść na Ukrainę zalecali wykluczenie sportowców rosyjskich i białoruskich z rywalizacji, ale dziś już myślą inaczej.
Stanowisko Ukrainy jest jasne. Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział: – Skierowałem list do prezydentów czołowych międzynarodowych federacji sportowych. Wezwanie jest proste i sprawiedliwe: zareagować w sprawie decyzji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który niestety chce otworzyć sport na propagandowe wpływy państwa terrorystycznego.
Według prezydenta Ukrainy, jeśli rosyjscy sportowcy wystartują w międzynarodowych zawodach, jest tylko kwestią czasu, kiedy zaczną usprawiedliwiać rosyjską agresję i używać symboli terroru. – A także to tylko kwestia czasu, kiedy Kreml zacznie wykorzystywać istniejącą pozbawioną zasad „elastyczność” Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, by powiedzieć, że świat rzekomo zgadza się na ustępstwa wobec agresora – stwierdził Zełenski.