Myślenie przed rozpoczęciem Euro o finale nie miało nic wspólnego z realiami, ale należało do dobrego tonu. Kto studził te nastroje, nie był dobrym Polakiem, a przynajmniej był człowiekiem małej wiary. Poddaliśmy się temu optymizmowi, o co trudno mieć do kogokolwiek pretensje. Kiedy Polacy ostatni raz odnosili w piłce nożnej realny sukces w kraju trwał stan wojenny. Dziś chyba już większość na trybunach tworzą ludzie, urodzeni po roku 1982. Oni o prawdziwych sukcesach tylko słyszeli, nigdy nie mogli ich dotknąć ani poczuć. Kiedy wyjeżdżają na mecze za granicę są silni własną kibicowską, wierną biało-czerwonym barwom masą, a nie wielkością piłkarzy.
To pierwszy raz miało się zmienić. Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek, nasi bramkarze są w Europie znani na tyle, że budowanie na ich nazwiskach optymizmu stawało się naturalne.
Do tego dochodziła dość normalna w takich sytuacjach wiara odpytywanych przez dziennikarzy trenerów i Zbigniewa Bońka. A co mieli mówić? Jeśli wyjeżdżasz na wielki turniej to wiadomo, że po zwycięstwo. Wprawdzie Adam Nawałka niczego nie obiecywał, ale dawał do zrozumienia. Jak by się czuli jego zawodnicy i kibice, gdyby wyczuli w słowach trenera brak wiary?
Może Nawałka rzeczywiście wierzył w lepszy wynik, w każdym bądź razie dołożył wszelkich starań aby go osiągnąć. Trener wraz ze swoim sztabem wykonali gigantyczną pracę, niczego nie pozostawili przypadkowi. Czy gdzieś popełnili błędy? Być może. Zawsze kiedy w takich sytuacjach pojawia się wątpliwość pada pytanie: a na kogo trener postawił?
Postawił na chyba wszystkich najlepszych piłkarzy z polskim obywatelstwem. Można się zastanawiać dlaczego w kadrze znalazł się Thiago Cionek, ale każdy selekcjoner miewał swoje trudne do zrozumienia słabości. W przypadku Nawałki można jeszcze mówić o Krzysztofie Mączyńskim, piłkarzu ligowym, który nie mógł dodać wartości reprezentacji. Był jej najbardziej szarym punktem, wyróżniał się liczbą przebiegniętych kilometrów, ale nie jakimiś szczególnymi zagraniami. Biegał, bo od tego jest.