Francuska impreza jest najstarszym rajdem samochodowym świata. Pierwsza edycja, zorganizowana przez księcia Alberta I, odbyła się w 1911 roku. Rajd Monte Carlo stracił na znaczeniu, gdy Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) w 2008 roku podjęła decyzję o wprowadzeniu rotacyjnego kalendarza mistrzostw świata. Organizatorzy, rozczarowani możliwością goszczenia najlepszych kierowców jedynie co drugi rok, na stałe przenieśli rajd do serii Intercontinental Rally Challenge – drugiego co do prestiżu i poziomu rajdowego serialu.
Obniżenie rangi wcale nie oznacza, że pokonanie trasy stało się łatwiejsze. Tegoroczna edycja liczy ponad 400 kilometrów odcinków specjalnych i choć tylko ostatni etap rozgrywany jest w okolicach Monako (przez pierwsze dni załogi rywalizują na północ od Marsylii), w rozkładzie jazdy nie zabrakło przejazdu przez legendarną przełęcz Col de Turini. Rajdówki muszą się wspiąć na wysokość 1600 metrów, pędząc wąziutką i krętą dróżką. Z jednej strony ocierają się o pionową skałę, a z drugiej od spadku w kilkusetmetrową przepaść chroni mikroskopijny murek. To wyzwanie jeszcze większe niż jazda samochodem Formuły 1 po trasie ulicznego wyścigu w Księstwie Monako. Alpejska zima nie oszczędza kierowców: mgła czy nisko wiszące chmury to codzienność, a nagłe opady śniegu potrafią zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych.
To bez wątpienia najtrudniejszy sprawdzian w krótkiej rajdowej przygodzie Roberta Kubicy. Od zakończenia sezonu Formuły 1 Polak zgłosił się do pięciu rajdów i wystartował w czterech. Na sukces w klasyfikacji generalnej Rajdu Monte Carlo nie ma co liczyć ze względu na różnice w samochodach. Co prawda w mistrzostwach IRC nie startują najmocniejsze potwory kategorii WRC, ale korzystająca z aut klasy Super 2000 czołówka ma i tak sprzętową przewagę nad Kubicą korzystającym z napędzanego na przednią oś renault clio R3. Czołówka IRC – mistrzowie z dwóch ostatnich lat Kris Meeke i Nicolas Vouilloz czy broniący wicemistrzowskiego tytułu dobry znajomy Kubicy Jan Kopecky – ma do dyspozycji auta z napędem na cztery koła i do tego mocniejsze o kilkadziesiąt koni mechanicznych.
Faworytami są jednak kierowcy, którzy na co dzień rywalizują w mistrzostwach świata. Dwukrotny wicemistrz Mikko Hirvonen poprowadzi po francuskich drogach nowiutkiego forda fiestę S2000, a ubiegłoroczny triumfator rajdu Sebastien Ogier zasiądzie za kierownicą peugeota 207 S2000. Na liście zgłoszeń widnieją 63 załogi, a Kubica i Gerber, którzy otrzymali numer startowy 37, mają w swojej klasie 14 rywali.
Rajd rozpoczyna się we wtorek wieczorem od krótkiego, ośmiokilometrowego odcinka specjalnego. Jego wyniki nie są zaliczane do klasyfikacji rajdu i służą tylko do ustalenia kolejności startu do pierwszego dnia prawdziwej rywalizacji. Środa to walka o przetrwanie: załogi muszą pokonać cztery odcinki specjalne bez możliwości naprawy ewentualnych uszkodzeń pomiędzy próbami, z których najdłuższa liczy aż 45 kilometrów. Zmagania zakończą się w nocy z piątku na sobotę – podobnie jak za dawnych lat świetności Rajdu Monte Carlo przełęcz Col de Turini będzie pokonywana po ciemku. Wśród fanów rajdów rozstrzygające godziny imprezy zwane są nocą długich noży (od przecinających mrok świateł reflektorów). Jednak przedtem załogi muszą pokonać dwa pierwsze etapy rajdu, a przywilej ukończenia legendarnej imprezy dostępny jest tylko dla najbardziej wytrwałych i bezbłędnie jeżdżących zawodników.