Wrażenie z pierwszych sesji testowych się potwierdziło: Polak trafił do zespołu, który chce walczyć o jak najlepsze wyniki i pokłada w naszym kierowcy ogromne nadzieje. Inżynierowie zdają sobie sprawę, jak bardzo Kubica może im pomóc.
Inną pozytywną różnicą w porównaniu z BMW Sauber – poprzednim zespołem Polaka – jest tempo prac nad samochodem. Rok temu przez pierwsze cztery wyścigi sezonu Kubica jeździł praktycznie takim samym autem, bo szefostwo ekipy postanowiło odłożyć wprowadzenie poprawek do pierwszego europejskiego Grand Prix. W Renault nikt nie śpi – w przenośni i dosłownie, bo z czwartku na piątek przez całą noc instalowano w obu samochodach podłogę z nowym dyfuzorem. Z kolei z piątku na sobotę zainstalowano nowy system sterujący pracą dyferencjału. Co prawda urządzenie zawiodło w decydującym momencie kwalifikacji, przeszkadzając Kubicy w wywalczeniu lepszej pozycji startowej, ale bardzo dobrze to świadczy o stylu pracy Renault. Tutaj nikt nie kalkuluje i nie czeka na to, co zrobią rywale. Projektanci i inżynierowie chcą iść naprzód.
– Kubica jest takim kierowcą, jakiego potrzebujemy – mówi dyrektor techniczny Renault James Allison. – Zachęca nas do wysiłków, jest tak samo gotowy do ciężkiej pracy jak my, ma konstruktywne pomysły. Fantastycznie mieć kierowcę, który sam sobie ustawia wysoko poprzeczkę i może odegrać poważną rolę w odzyskaniu formy przez nasz zespół. Nic dodać, nic ująć. Choć zdaniem Allisona i Kubicy Renault traci jeszcze sekundę na okrążeniu do ścisłej czołówki, to można z optymizmem oczekiwać na kolejne tegoroczne wyścigi. Wreszcie zespołowi i kierowcy przyświeca ten sam cel: osiąganie jak najlepszych wyników bez korporacyjnych zagrywek i zabawy w politykę.