Wybory nowego szefa RKOl odbędą się 20 maja. Na krótkiej liście faworytów są sportowcy, politycy i oligarchowie, wśród nich m.in Michaił Prochorow i wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew.
Rosjanie jeszcze nie przetrawili dymisji Tiagaczowa i czekają na następne. Według mediów Kreml nie zadowoli się jego głową i już w najbliższych dniach mogą spaść następne. Olimpiada w Vancouver ujawniła bowiem, jak komentują mądre głowy, "systemowy problem" w rosyjskim sporcie. Tymczasem za pasem Soczi i debatę zdominowało pytanie: co robić? Po pierwsze, żeby zdążyć z organizacją. Po drugie, by po raz kolejny nie polec.
Na szali jest prestiż Rosji, dlatego do dyskusji włączyły się już pierwsze osoby w państwie. Zarówno prezydent Dmitrij Miedwiediew, jak i premier Władimir Putin udzielili sportowym urzędnikom publicznej reprymendy. Na żądanie głowy państwa, by "odpowiedzialni" podjęli męską decyzję, zareagował Leonid Tiagaczow.
Minister sportu do odpowiedzialności się nie poczuł, ponieważ jego staż na stosunkowo nowym stanowisku nie był wystarczająco długi. Jednak wielkonakładowy "Moskowskij Komsomolec" jest odmiennego zdania – gazeta rozpoczęła akcję pod hasłem "Leonida Tiagaczowa i Witalija Mutkę – do dymisji!".
Tylko leniwi nie zastanawiają się dzisiaj, co robić z rosyjskim sportem. Ekonomiści Władisław Inoziemcow i Jewgienij Werlin w "Wiedomostiach" postawili diagnozę, że sport jest w Rosji odzwierciedleniem społeczeństwa.