Jak trzeba, przykręcę śrubę

Michael Biegler, trener reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych, o przebudowie zespołu, charakterze Karola Bieleckiego i mistrzostwach świata zaczynających się dzisiaj.

Publikacja: 11.01.2013 00:18

Michael Biegler ma 52 lata, został trenerem reprezentacji Polski we wrześniu 2012 roku. Od 1993 do 1

Michael Biegler ma 52 lata, został trenerem reprezentacji Polski we wrześniu 2012 roku. Od 1993 do 1996 roku był asystentem selekcjonera reprezentacji Niemiec. Później prowadził kluby w Bundeslidze, nie były to jednak wielkie firmy: z SG Hameln wywalczył mistrzostwo Niemiec w 2000 r.

Foto: EAST NEWS

Rz: Ma pan drużynę gotową na sukces?

Michael Biegler:

Skoro mamy czterech debiutantów, a dla dwóch zawodników to będzie dopiero drugi wielki turniej w życiu, stwierdzenie, że mam gotową drużynę, byłoby trochę ryzykowne. Udało mi się zebrać zdrową mieszankę, są starzy mistrzowie, jest kilku nowych, młodych zawodników. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że kibice w Polsce, jako kraju, gdzie piłka ręczna cieszy się dużą popularnością, mają swoje oczekiwania, więc chciałbym im sprostać. Liczę na najbardziej doświadczonych zawodników, muszą przypomnieć sobie, o co chodzi w takich turniejach i pociągnąć za sobą resztę. Cała szesnastka ma aktywnie uczestniczyć w mistrzostwach.

Ciągle się zastanawiamy, czy nasze złote pokolenie doczeka się następców.

Tego nie da się załatwić od razu. Ciągle podkreślam, że potrzebujemy czasu i ciężkiej pracy, żeby wyeliminować słabości. Na tym polega moje zadanie. Chcę, żeby poziom zawodników, którzy sześć lat temu w Niemczech zostali wicemistrzami świata, osiągnęli pozostali, ale nie ukrywam, że na większości pozycji są obecnie spore luki.

Dlatego musiał pan namawiać na powrót do kadry Karola Bieleckiego, który nie jest w najwyższej formie?

Uważa pan, że nie jest?

Bielecki zrezygnował z gry w reprezentacji, mówiąc, że sam siebie nie oszuka i jest już innym zawodnikiem niż kilka lat temu.

Oczywiście, może to w ten sposób komentować. Ja mam jednak dla Karola przede wszystkim wielki szacunek. W ogóle nie rozmawiamy ze sobą na tematy medyczne, konsekwencje urazu oka sprzed kilku lat zostawia dla siebie, bo chce być traktowany jak każdy inny zawodnik tej reprezentacji. Uważam, że Bielecki nadal potrafi jedną rzecz robić jak nikt inny na świecie – dysponuje bardzo silnym rzutem z dalszej odległości, dlatego jest potrzebny mojej drużynie. Przed meczami kwalifikacyjnymi długo rozmawialiśmy w Kielcach, powiedziałem mu, że w dwóch najbliższych spotkaniach nie będę go uwzględniał w składzie, ale jeśli chodzi o mistrzostwa świata, nie wyobrażam sobie, by miało go zabraknąć. Na pytanie, czy chciałby dalej grać dla Polski, otrzymałem jasną i może nawet trochę zaskakującą dla mnie odpowiedź: „Tak". Bielecki jest zawodnikiem, który umie zdobywać gole i będzie to robił dla nas na turnieju w Hiszpanii. Dobra drużyna charakteryzuje się tym, że ma różnych zawodników, różne charaktery. Po prawej stronie nie dysponujemy kimś takim jak Karol, dlatego jego zgoda była dla mnie tak ważna. Już na turnieju noworocznym pokazał, że jest w formie.

A może potrzebował pan w kadrze także człowieka legendy?

Można go stawiać za przykład niezłomności, może być dzięki temu liderem. Przykład Bieleckiego nie ma przełożenia tylko na sport, to że gra dalej po utracie oka, daje nadzieję na normalne życie ludziom po podobnych urazach. Kończąc jego wątek: sam powiedział, że grając dla kadry, chciałby zwrócić Polakom to, co dostał od nich w trudnych chwilach. To forma podziękowania za wsparcie.

W Polsce pracowało i pracuje wielu trenerów zza granicy: byli Leo Beenhakker i Raul Lozano, jest Andrea Anastasi. Jak się panu pracuje z Polakami? Coś pana zdziwiło?

Jeśli coś mi się nie podobało, bardzo szybko to zmieniałem. Nie chciałbym być rzecznikiem innych trenerów, ale u mnie od pierwszego zgrupowania w Płocku atmosfera w drużynie jest świetna, mamy doskonały kontakt. Myślę że nie widać różnicy w podejściu do treningów Polaków i innych nacji. Może dlatego, że mam w drużynie zawodników, którzy trochę świata widzieli. Grali za granicą, występowali w Lidze Mistrzów nie tylko w barwach Vive Kielce, ale także innych klubów. Mają olbrzymie możliwości i ciągle chcą ciężko pracować.

Naszym celem są przede wszystkim mistrzostwa Europy w roku 2016 w Polsce

Za Bogdana Wenty byli grupą przyjaciół. Udało się to utrzymać?

Nie wiem, czy przyjaźń jest tu dobry słowem. Wcale nie muszą się kochać. Jest to grupa ukierunkowana na pracę i sukces, ale to co mi się w niej najbardziej podoba, to chęć pomagania. Nie raz byłem świadkiem, jak starsi gracze, nie tylko na treningach, z własnej woli podchodzili do młodszych i w koleżeński sposób tłumaczyli im, co zrobiliby inaczej. Dla mnie, jako nowego trenera, to zaskakująca sprawa. Zapewniam, że nie we wszystkich drużynach jest podobnie.

Zmieni się pan w trakcie turnieju, będzie pan bardziej żywiołowy przy linii w trakcie meczów?

Czasami zawodnicy patrzą na ławkę, zwłaszcza jak im nie idzie. Mamy w kadrze wielu młodych, więc takie sytuacje nie są rzadkie. Wtedy muszę im jakoś pomóc, dać jakiś dobry przykład. Oczywiście kiedy jestem bardzo niezadowolony z ich gry, bo robią zupełnie co innego niż wcześniej się umawialiśmy, muszę to przekazać. Ale podchodzę do tego w sposób zrelaksowany i nie sądzę, żeby w Hiszpanii coś się zmieniło. Uważam, że zdenerwowanie na mojej twarzy i jakieś agresywne ruchy, nie miałyby dobrego wpływu na drużynę. Ci piłkarze cały czas się rozwijają, naszym celem są mistrzostwa Europy w 2016 roku w Polsce i przygotowujemy się głównie do tego turnieju. Oczywiście, jeżeli zobaczę, że trzeba, to przykręcę śrubę, ale to musi mieć swoje uzasadnienie. Na mistrzostwach świata przyjmę rolę skoncentrowanego obserwatora, więc mój wyraz twarzy niewiele się zmieni. Nadal będę się wam wydawał smutny i trochę przerażający, ale mam już 52 lata i tego nie zmienię.

Rz: Ma pan drużynę gotową na sukces?

Michael Biegler:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
PKOl ma nowego sponsora. Radosław Piesiewicz obiecuje, że to dopiero początek