Rz: Czy mówienie wszystkim, że jedziecie do Pekinu po medal, nie jest obciążeniem albo zaklinaniem rzeczywistości? A może to uwodzenie sponsorów? Rywale są mocni, nie zawsze wygrywacie, przypadek na wodzie też ma znaczenie, a tu słowo się rzekło...
Mateusz Kusznierewicz: Zamierzam powoli zdejmować z siebie ten ciężar. Sekretarz generalny Polskiego Związku Żeglarskiego Tomasz Chamera i dyrektor generalny PKOl Kajetan Broniewski wzięli część odpowiedzialności i teraz oni mówią, jak to jest z naszymi szansami. Ja oczywiście wiem, jak trudno będzie zdobyć ten medal, co cztery lata jednak mówię o dużych aspiracjach. Gdy jeździłem na igrzyska jako jeden z faworytów, to było łatwiejsze. Teraz będziemy raczej atakować, niż bronić pozycji. Zaklinamy medal? Pewnie tak. Trzeba mieć motywację do wykonania bardzo dużej pracy. W 11 wyścigach olimpijskich nie będzie jednak wiele przypadku, wygrają ci, którzy właśnie wtedy, w sierpniu, będą w najlepszej formie. Nie będzie się liczyć, co było wcześniej.
Jak zdobywa się kwalifikację olimpijską w klasie Star?
W roku przedolimpijskim i w roku igrzysk. W roku przedolimpijskim pula do zdobycia wynosi 75 proc. liczby miejsc w Pekinie, o pozostałe 25 proc.walczy się tuż przed olimpiadą. Miejscem walki są mistrzostwa świata. W naszej klasie w igrzyskach wystartuje 16 załóg, gospodarze mają zagwarantowane jedno miejsce, pozostaje zatem 15. W tegorocznych MŚ w Portugalii walczyliśmy o 11 miejsc, wiosną 2008 roku pozostaną do zdobycia cztery. Zajęliśmy latem w Cascais szóste miejsce, mamy więc już spokój, a na przykład mistrzowie Europy – Szwajcarzy – nie.
Ile osób pracuje na wasze sukcesy?