Z mężem już wygrałam

Monika Soćko - najlepsza polska szachistka, piętnasta w światowym rankingu

Publikacja: 20.12.2007 01:07

Z mężem już wygrałam

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Czym są dla pani szachy?

Monika Soćko: – Moim życiem. Gram od przedszkola. Cała moja rodzina jest z nimi związana, z nich żyjemy. To dla mnie praca, ale też wielka przyjemność i hobby.

Miałaby pani szanse na szachowe mistrzostwo świata małżeństw razem z mężem, arcymistrzem Bartoszem Soćką. Są silniejsze pary?

Ostatnio moja koleżanka Almira Skripczenko wyszła za francuskiego arcymistrza Laurenta Fressineta. Ja jestem troszeczkę lepsza od Almiry, która nie tak dawno zdobyła w Warszawie tytuł mistrzyni Europy. Moglibyśmy się z nimi zmierzyć i nie wiadomo, kto by wygrał. Szkoda, że nie ma takich zawodów.

Czy z szachów daje się utrzymać rodzinę?

Tak, chociaż sytuacja jest niestabilna. Nasze dochody zależą od wysokości nagród, rodzaju turniejów, do jakich nas zaproszą. Skoro wciąż gramy, to znaczy, że da się z tego żyć.

Czy państwa dzieci już grają w szachy?

Szymon i Weronika brali niedawno udział w Memoriale Gawlikowskiego. Weronika ma już IV kategorię, jak na dziewczynkę, która w marcu skończy osiem lat, jest więc dobrą zawodniczką.

Nie buntują się? Zdarza się przecież, że rodzice wbrew woli dziecka starają się zrobić z niego mistrza...

Dzieci wiedzą, że szachy są w domu bardzo ważne. Nawet najmłodsza Julia, która w styczniu skończy dwa latka, zdaje sobie z tego sprawę. Jadamy przy długim stole na dziesięć osób, na którego drugim końcu zawsze stoi szachownica. Gramy w szachy albo o nich rozmawiamy. Julia już dokładnie wie, co to jest. Bawi się figurkami na czarno-białych polach. Wkrótce zacznie grać.

Pani także grała od najmłodszych lat...

Mój tata Piotr Bobrowski wprowadził szachy w przedszkolu, do którego uczęszczałam, tylko po to, by mnie nimi mocniej zainteresować. Zawsze chciał mieć syna piłkarza, a tu urodziły się dwie córki. Sam był kiedyś piłkarzem, ale ciągnęło go też do gier umysłowych, był dobrym brydżystą.

Jak kobiecie gra się z mężczyznami?

Po Nowym Roku jedziemy z mężem na turniej w Gibraltarze, tam będę grała z mężczyznami. Takie pojedynki to zupełnie inna rywalizacja. Nasuwa się odwieczne pytanie: dlaczego kobiety grają w szachy gorzej od mężczyzn? Nie wiadomo. Inaczej myślą, inaczej grają, mają inne predyspozycje fizyczne, psychiczne.

Zdarza się jednak, że wygrywają z mężczyznami. Jaki jest pani najcenniejszy męski skalp?

Z mężem już wygrałam. Raz, w regularnej partii. Jeszcze nie byliśmy wówczas małżeństwem, nie dawał mi żadnych forów, a ograłam go. Pokonałam też znanego arcymistrza czeskiego Zbynka Hracka. To najwyżej notowany szachista, którego zwyciężyłam.

Czy grała pani ze słynnymi siostrami Polgar?

Nie. Z Judit się nie dało, bo ona od młodości rywalizuje tylko z mężczyznami. Pamiętam mistrzostwa świata dzieci w 1988 roku, kiedy Judit grała w kategorii do lat 12 m.in. z naszym Marcinem Kamińskim. Z kolei Zsuzsa i Zsofia były ode mnie starsze, nie grałyśmy więc w tych samych kategoriach. Potem Zsofia szybko wyszła za mąż i teraz w ogóle nie gra, a Zsuzsa – sporadycznie. Rozmawiałam z nią ostatnio. Prowadzi w Nowym Jorku szkołę szachową, jest w USA bardzo znaną osobą.

Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń