Kiedy w niedzielę rano szedłem po gazety, nasz portier wyciągnął kciuk do góry: „Wspaniały ten wasz Kubica!”. Kioskarz wręczył mi plik dzienników i powiedział: „Wszędzie piszą o Kubicy”.
Rzeczywiście już w sobotę wszystkie włoskie dzienniki radiowe rozpoczynały się od sensacyjnej informacji, że Polak w Bahrajnie wystartuje z pole position. W niedzielę i poniedziałek „Gazzetta dello Sport”, zresztą już po raz kolejny, zamieściła spore wywiady z naszym kierowcą.
We Włoszech tylko Formuła 1 może rywalizować z futbolem, i to nie tylko dlatego, że ukochanym dzieckiem Włocha jest jego samochód
Z sondażu, jaki przeprowadziłem wczoraj pod stacją metra, na 20 pytanych Włochów 16 wiedziało, kto to Kubica (trzeba mówić: Ku-bica, z akcentem na pierwszą sylabę), a 12, że jeździ dla BMW. Podkreślali przy tym, że jest dobry, jeździ ostro, z charakterem, a przy tym to sympatyczny chłopak. W futbolocentrycznych Włoszech tylko F1 może rywalizować z piłką. I to nie tylko dlatego, że ukochanym dzieckiem Włocha jest jego samochód. Od lat przedmiotem włoskiej dumy narodowej jest Ferrari, auto gwarantujące sportowy sukces na torach i prestiż na ulicach.
Poza tym cuda produkowane w fabryczce w Maranello przeczą stereotypom o niechlujnych, chaotycznych Włochach i zawodności włoskich aut. Z biegiem czasu Ferrari w sercach kibiców zajęło miejsce obok reprezentacji piłkarskiej i asów kolarstwa. Przy czym Włosi nie kibicują swoim kierowcom, lecz wyłącznie Ferrari.