Robert Mateusiak i Nadieżda Kostiuczyk, którzy grają razem zaledwie kilka lat, w finale miksta nie dali rady Anglikom Anthony Clarkowi i Donnie Kellog, choć w pierwszym secie byli górą 21:16. W secie drugim od zwycięstwa w meczu i złotego medalu dzielił ich tylko krok. Przegrali 20:22. Ostatecznie zeszli z boiska pokonani, ale srebrny medal mistrzostw Europy w Herning to i tak największe osiągnięcie w historii polskiego badmintona. Srebrny mikst ma realne szanse na olimpijski występ w Pekinie.
I jeśli Mateusiak i Kostiuczyk tam pojadą, nie będą osamotnieni. Przemysław Wacha udział w igrzyskach ma już zapewniony. Brązowy medal zdobyty w Danii to jego życiowy sukces. Wacha był w Herning bliski awansu do finału. Wygrał pierwszego seta z Duńczykiem Joachimem Perssonem.
Trzeci medal, brązowy, polscy badmintoniści zdobyli w rywalizacji drużyn mieszanych. W meczu o trzecie miejsce pokonali Holandię, srebrnych medalistów sprzed dwóch lat.
W finałach mistrzostw Europy niespodzianek nie było. Wygrywali faworyci, najwyżej rozstawieni w rankingach Duńczycy i Chinka Xu Huaiwen mająca niemiecki paszport. W grze pojedynczej i deblu mężczyzn finał był wewnętrzną sprawą gospodarzy, dla których badminton jest narodowym sportem.
Jeszcze kilka lat temu medale Polaków wydawały się nierealne. Świat i Europa uciekły daleko. Ale pościg jest skuteczny.