Piłkarze już wyjechali

Na konferencję prasową przyszli tylko członkowie sztabu szkoleniowego. Leo Beenhakker powiedział, że gotów jest zrezygnować z pracy z reprezentacją, jeśli znajdzie się ktoś lepszy.

Publikacja: 18.06.2008 02:56

Piłkarze już wyjechali

Foto: Rzeczpospolita

Na strzeżone do tej pory boisko Thermenplatz można wejść bez przeszkód, ale nie ma po co. Polacy już tam nie trenują, wkrótce wrócą miejscowi piłkarze. Do biura prasowego tym razem wchodzili ludzie bez akredytacji. Skończyły się zakazy, tajemnice, zamknięte drzwi, bo wszystko się skończyło.

Kiedy Leo Beenhakker wysiadał z samochodu, nie kłębił się przy nim tłum fotoreporterów. Kilku kibiców z Polski ubranych w białe koszulki nie skandowało jego imienia. Patrzyli w milczeniu, wyraźnie zdegustowani tym, co przeżyli dzień wcześniej w Klagenfurcie.

W Bad Waltersdorf skończyły się zakazy, tajemnice, zamknięte drzwi, bo wszystko się skończyło

Biuro po raz ostatni zapełniło się dziennikarzami. Polskich było ponad 50. Zagranicznych – chyba dwóch, może pięciu. Polska przestała być interesująca. Przyszli wszyscy członkowie sztabu szkoleniowego. Leo Beenhakker usiadł z rzecznikiem kadry Martą Alf tym razem nie za konferencyjnym stołem, lecz piętro niżej, przy okrągłym stoliku. Beenhakker zwykle podczas konferencji pije kawę. Podano mu ją i tym razem, ale nawet jej nie ruszył.

Obok zajęli miejsca członkowie sztabu: menedżer kadry Jan de Zeeuw, asystenci Beenhakkera Dariusz Dziekanowski, Bogusław Kaczmarek i Adam Nawałka, trenerzy bramkarzy Frans Hoek i Andrzej Dawidziuk oraz trener od przygotowania fizycznego, fizjolog Michael Lindemann. Czterech Polaków i czterech Holendrów.

Początkowo mówił tylko Beenhakker. Miał długą przemowę na temat różnicy między futbolem polskim a międzynarodowym i jej konsekwencji w postaci wyników, ale zaczął od tego, że jako trener był odpowiedzialny za całość przygotowań i zdaje sobie z tego sprawę.

„Mam wprawdzie umowę z PZPN do roku 2010, ale jeśli ktoś tam uzna, że powinienem odejść dla dobra polskiej piłki, to nie będę robił przeszkód. Spędziłem w Polsce prawie dwa piękne lata, miałem okazję pracować ze wspaniałymi ludźmi i jestem szczęśliwy z tego, co robię. Jak wiecie, miałem w tym czasie propozycje pracy w innych krajach, jednak nigdy nie brałem ich pod uwagę. Chcę wam pomagać rozwijać futbol. Nie jestem zmęczony. Macie w swoim kraju tyle talentów na miarę Podolskiego i Klosego, że znalezienie ich, danie im szansy powinno być obowiązkiem każdego człowieka pracującego w futbolu”.

Beenhakker dał do zrozumienia, że piłkarze, na których postawił, sprawili mu zawód, ale nie powiedział tego wprost. Na pytanie, czy sam popełnił jakieś błędy, odpowiedział, że 12 godzin po meczu to zbyt krótki czas na analizę.

Kiedy rozpoczęta w południe konferencja trwała w najlepsze, większości piłkarzy już w Bad Waltersdorf nie było. W położonym niedaleko ich bazy hotelu mieszka od kilku dni rodzina Mariusza Lewandowskiego. Piłkarz przyjechał po nią wczoraj rano w towarzystwie Jacka Krzynówka.

„Cieszę się, że zawodnicy nie obudzili się dziś z uśmiechem na ustach i nie podśpiewywali – powiedział Beenhakker. – Zwykle w takich sytuacjach zawodnicy rozjeżdżają się nazajutrz po odpadnięciu z turnieju. Widziałem, że większość z nich jest zniszczona psychicznie, i postanowiłem, że będę ich chronił. Niech już jadą do domów”.

Dziś o 10 rano z lotniska w Grazu odlatywał zamówiony przez PZPN samolot czarterowy do Warszawy. Na pokładzie było bardzo dużo wolnych miejsc. Nikt z PZPN nie wiedział, czy na Okęciu ktoś pasażerów będzie witał.

Zdaję sobie sprawę, że zawsze w takich sytuacjach toczą się dyskusje na dwa tematy – wyboru graczy i losów trenera. To samo co w Polsce dzieje się w Grecji, we Włoszech, Francji czy w Czechach. Większość moich zawodników pokazała w 14 meczach eliminacyjnych, że potrafi grać na międzynarodowym poziomie. To znaczy, że wybór był trafny.

Nie mamy 25 zawodników mogących utrzymać wysoką formę przez cały sezon. Jest tylko 12 – 14. W takiej sytuacji trzeba mieć trochę szczęścia, żeby wszyscy w dobrej formie byli na pokładzie. Niestety, z tej grupy nie każdy był gotowy do gry na 100 procent swoich możliwości. Powiedziałem im to. Smolarek jest zawsze Smolarkiem, ale on też nie grał tak jak w eliminacjach.

Słyszę dyskusje na temat składu drużyny. Czy państwo myślicie, że kilku innych zawodników spowodowałoby jakiekolwiek zmiany? Czy gdyby był Seweryn Gancarczyk, to awansowalibyśmy do ćwierćfinału?

Zastanawiam się, czy jestem jedynym, który widzi, na jak niewiarygodnym poziomie tutaj się gra i jaka różnica dzieli czołowe reprezentacje od polskiej. Dopiero w takich turniejach widać różnicę pomiędzy ligą polską a silnymi zagranicznymi, między Fernando Torresem, Davidem Villą, Ruudem van Nistelrooyem, Cristiano Ronaldo a naszymi napastnikami.

Jestem gotowy odejść, ale polska piłka to nie jest problem trenera. Jeśli pokażecie mi kogoś, kto wykona swoją pracę lepiej, to pierwszy odejdę. Ale jeśli nie zmieni się struktura, to takie sytuacje jak ta będą się powtarzać w przyszłości. A ja słyszę tylko narzekania. To jest złe, tamto jest złe, tylko nikt nie daje pomysłu, jak te problemy rozwiązać.

Trener kontroluje mniej więcej 85 procent wydarzeń. Nie jestem w stanie przewidzieć sytuacji nieprzewidywalnych. Karnego w ostatniej minucie, czerwonej kartki, katastrofalnego błędu. Popatrzcie na Karela Brucknera. Co on może zrobić, kiedy jego drużyna prowadzi 2:0 na kwadrans przed końcem i przegrywa 2:3?

Z Jackiem Krzynówkiem, Mariuszem Lewandowskim, Ebim Smolarkiem wywalczyliśmy awans. Nie mam wpływu na to, że zmienili się od tamtej pory. Ronaldinho też był wspaniały w Barcelonie i słaby na mundialu. To nie są roboty, tylko zwykli ludzie. Jop grał fantastycznie z Portugalią, a nagle przeciw Austrii miał występ poniżej swoich możliwości.

Nie zgadzam się, że wszyscy zawiedli. Artur Boruc i Dariusz Dudka zagrali bardzo dobrze. Marcin Wasilewski i Michał Żewłakow – na swoim poziomie.

—notował s.t.s.

Na strzeżone do tej pory boisko Thermenplatz można wejść bez przeszkód, ale nie ma po co. Polacy już tam nie trenują, wkrótce wrócą miejscowi piłkarze. Do biura prasowego tym razem wchodzili ludzie bez akredytacji. Skończyły się zakazy, tajemnice, zamknięte drzwi, bo wszystko się skończyło.

Kiedy Leo Beenhakker wysiadał z samochodu, nie kłębił się przy nim tłum fotoreporterów. Kilku kibiców z Polski ubranych w białe koszulki nie skandowało jego imienia. Patrzyli w milczeniu, wyraźnie zdegustowani tym, co przeżyli dzień wcześniej w Klagenfurcie.

Pozostało 90% artykułu
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska