Piłkarz przyjeżdżający z ośrodka treningowego na spotkanie z dziennikarzami może poczuć się jak prawdziwa gwiazda. Stąpa po niebieskim dywanie od samych drzwi samochodu, poza błyskami fleszy towarzyszy mu kilku ochroniarzy, a liny oddzielające trasę jego przemarszu do sali konferencyjnej od kibiców i dziennikarzy trzymają hostessy. Nie byle jakie, selekcja była ponoć bardzo ostra. We Włoszech piłkarzy się nie kocha, tylko czci, więc możliwość przyglądania się z bliska bohaterom dostały te najładniejsze.

Reprezentacja Włoch ma 23 sponsorów, znaków firmowych jest tak dużo, że zamiast normalnych banerów reklamowych ustawiono ruchome – tak by każde logo było widoczne choćby przez chwilę. Sponsorzy zadbali o dodatkowe atrakcje dla spędzających w budynku często cały dzień dziennikarzy. Ci, którzy nie są zainteresowani jedną z trzech odbywających się jednocześnie w różnych salach konferencji prasowych, mogą siedzieć piętro niżej i słuchać muzyki na żywo. Kiedy nie ma zespołu lub piosenkarki, przyjeżdża DJ z Włoch.W największej sali na kilkudziesięciu telewizorach dostępnych jest ponad 200 kanałów z całego świata. W pokoju obok rządzi Stefano. Cały czas rozmawia, najczęściej o piłkarzach, ale wszyscy kochają go raczej za to, jak pyszne przyrządza spaghetti. Dań do wyboru jest zresztą mnóstwo, obiad wydawany jest około 14., przez resztę dnia serwuje się chłodne przystawki, szynkę parmeńską i sery. Kawa też jest włoska. Poncz rozdziela się tylko do 18., później dostępne są już nawet mocne alkohole.

Wszystkie mecze grupowe Włosi rozgrywali w Szwajcarii. Pewność siebie kazała im jednak wybrać ośrodek pod Wiedniem, gdzie odbędzie się finał, żeby za bardzo nie męczyć się podróżą przed najważniejszym meczem. To, że mistrzowie świata w nim zagrają, uznano za pewne. W niedzielę muszą sobie poradzić z rozpędzoną Hiszpanią. Bez kontuzjowanego Andrei Barzagliego, który już w tych mistrzostwach nie wystąpi.