BMW ma znów być szybkie

W niedzielę Robert Kubica walczył będzie na torze Silverstone o utrzymanie pozycji w ścisłej czołówce punktacji mistrzostw świata Formuły 1. Polak traci dwa punkty do lidera klasyfikacji, Felipe Massy z Ferrari.

Aktualizacja: 04.07.2008 03:55 Publikacja: 03.07.2008 20:02

Robert Kubica

Robert Kubica

Foto: AFP

Podczas rozegranej niespełna dwa tygodnie temu Grand Prix Francji ekipa BMW Sauber dostała wyraźnej zadyszki. Poprawki wprowadzone przez inżynierów po historycznej, podwójnej wygranej w Kanadzie, po prostu się nie sprawdziły. W Magny-Cours Kubica oraz Nick Heidfeld nie byli w stanie ani zagrozić zawodnikom Ferrari, ani wykorzystać kar dla kierowców McLarena. Kubica zajął piąte miejsce i stracił prowadzenie w mistrzostwach świata, natomiast jego kolega z ekipy był dopiero trzynsty, jechał wyraźnie wolniej od rywali z takich ekip jak Toyota, Renault czy Red Bull.

- Mamy nadzieję pokazać, że wyniki z Magny-Cours nie odzwierciedlają naszej prawdziwej formy – powiedział przed pierwszymi treningami dyrektor techniczny BMW Sauber, Willy Rampf.

Zespół ogłosił ostatnio drobną zmianę w strukturze zarządzania – Rampf obejmie stanowisko koordynatora technicznego, co w praktyce oznacza, że nadal będzie odpowiedzialny za koncepcję samochodu oraz jego rozwój, natomiast część codziennych obowiązków przekaże w ręce Waltera Riedla – bliskiego współpracownika, który dołączył do firmy BMW w 1983 r. jako inżynier ds. rozwoju. – Wszystkie zadania nadal będą spoczywać na barkach doświadczonych menedżerów – skomentował zmiany w swojej ekipie Mario Theissen. – Jednocześnie zespół cały czas będzie polegał na ogromnym doświadczeniu Willy’ego.

Wszelkie komentarze na temat zwolnienia Rampfa ze względu na słabe wyniki zespołu są po prostu wyssane z palca. Niemiec nadal będzie odpowiedzialny za technologiczną stronę przygotowań samochodu, natomiast będzie miał mniej papierkowej roboty. Zresztą wyniki wcale nie są słabe – potknięcie z Magny-Cours jak na razie wygląda na wypadek przy pracy. Na początku sezonu kierowcy BMW Sauber mieli problemy z nową wersją sprzęgła, przez co w kilku wyścigach tracili pozycje od razu po starcie. Kiedy powrócono do poprzedniego rozwiązania, kłopoty zniknęły. Tak samo może być i teraz – elementy aerodynamiki, które nie sprawdziły się w Magny-Cours, mogą zostać szybko zastąpione. Kubica i Heidfeld znów otrzymają szansę na walki z Ferrari czy McLarenem.

Polak rok temu zajął na torze Silverstone czwarte miejsce, do końca wyścigu broniąc pozycji przed Felipe Massą. – Massa jechał dwie sekundy na okrążeniu szybciej ode mnie – wspomina tamten wyścig Kubica. – Do mety pozostawało 12 okrążeń, kiedy mnie dogonił. Obawiałem się, że szybko mnie wyprzedzi, ale okazało się, że nie jest w stanie zaatakować. Taki urok tego toru - szybkiego, pozbawionego dogodnych miejsc do wyprzedzania.

Kubica przyleciał do Anglii już we wtorek wieczorem. Środę spędził 200 kilometrów na południe od Silverstone, na małym torze Goodwood. To – podobnie jak Silverstone – dawne lotnisko brytyjskich sił powietrznych Royal Air Force. Po byłych trasach kołowania, po których w czasie wojny krążyły myśliwce Spitfire, Kubica woził gości jednego ze sponsorów BMW Sauber. Efektowne poślizgi sportowych modeli BMW wywoływały podziw i czasami strach u pasażerów, a nad głowami oglądających do lądowania na trawiastych pasach podchodziły małe Cessny i Pipery – aeroklub w Goodwood wciąż prężnie działa. W przerwach Polak opowiadał o tajnikach Formuły 1, a w rozmowie z legendarnym dziennikarzem Murrayem Walkerem, komentującym sport motorowy od 1949 r., opowiadał o trudnych początkach swojej kariery wyścigowej.

Wczoraj rano, już w Silverstone, Kubica zamienił kierownicę na kij golfowy. Nawet typowa brytyjska pogoda nie przeszkodziła mu w odbiciu kilku piłeczek. Właśnie aura może być poważnym urozmaiceniem weekendu. – Jeździłem w Silverstone już kilka razy, podczas testów czy wyścigów, ale zawsze tor był suchy – mówił wczoraj Kubica. W ten weekend może być inaczej. Wczoraj rano w ciągu paru godzin pogoda zmieniała się kilka razy. Silny wiatr przyciągał ciemne chmury. Miejscowi żartują, że jeśli ktoś nie lubi brytyjskiej pogody, to po prostu musi odczekać pięć minut i na pewno wszystko się zmieni. – Jeśli tak będzie w niedzielę, to trzeba będzie jechać na 10 wizyt w boksie – ironizował menedżer Kubicy, Daniele Morelli. Po południu deszcz oszczędzał już kierowców. Przy słonecznej pogodzie na konferencję prasową pomaszerowała tym razem trójka lokalnych bohaterów: Lewis Hamilton, David Coulthard i Jenson Button.

Hamilton, dopiero czwarty w klasyfikacji, ze stratą 10 punktów do Massy, w ostatnich dwóch Grand Prix nie powiększył swojego dorobku. Biorąc pod uwagę 10 ostatnich wyścigów (łącznie z dwoma kończącymi sezon 2007), kierowca McLarena popełnił co najmniej sześć poważnych błędów, kosztujących go mistrzowski tytuł (zeszły rok) i prowadzenie w mistrzostwach (obecny sezon). Blokowanie rywali w kwalifikacjach, proste błędy przy próbach wyprzedzania teoretycznie wolniejszych kierowców czy też pamiętne zdarzenie z alei serwisowej w Kanadzie – każda wpadka potęguje napięcie i presję, a w takich warunkach Hamilton nie czuje się najlepiej. Po wyścigu we Francji zrzucił maskę uśmiechniętego, cudownego dziecka Formuły 1 i w rozmowach z dziennikarzami, pytającymi o słuszność kary za ścięcie zakrętu przy wyprzedzaniu Sebastiana Vettela, wyraźnie dawał upust swojej irytacji. Zniknęła gdzieś uśmiechnięta twarz, nie było kwiecistych wypowiedzi o wspaniałej jeździe, podejmowaniu wyzwań i świetnej współpracy z zespołem. Były za to lakoniczne odpowiedzi, czy wręcz ich brak – jeśli pytanie wydawało się niewygodne. Teraz presja jest jeszcze większa, bo w niedzielę czeka go występ przed własną publicznością – a bilety na Silverstone wyprzedano już dawno. Hamilton zapowiedział twardą walkę o punkty, ale dziennikarze poświęcili sporo uwagi także weteranowi torów, Coulthardowi. Najstarszy zawodnik w stawce (w marcu skończył 37 lat) ogłosił, że z końcem roku wycofuje się z Formuły 1. Szkot zadebiutował w wyścigach Grand Prix po tragicznej śmierci Ayrtona Senny w 1994 r. Od tamtej pory trzynaście razy stanął na najwyższym podium, a w 2001 r. został wicemistrzem świata w barwach McLarena. Jednocześnie jego obecny zespół, Red Bull Racing, przedłużył kontrakt z Markiem Webberem. Nie wiadomo, kto będzie w przyszłym roku partnerem Australijczyka, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na awans Sebastiana Vettela z „juniorskiej” ekipy Red Bulla, Scuderii Toro Rosso.

Coulthard świętuje zatem ostatni występ przed własną publicznością (zwyciężał tu dwukrotnie, w latach 1999-2000), a korki szampana wystrzeliły także w Toyocie. Podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii japoński zespół promuje nowy film o Batmanie, „The Dark Knight” („Mroczny Rycerz”). Premiera na Wyspach odbędzie się 25 lipca, a wczoraj kierowcy Toyoty – Jarno Trulli i Timo Glock – pozowali do zdjęć przy monstrualnym Bat-Podzie (motocyklu Batmana), zaparkowanym pod garażem Toyoty. Na torze pojawił się Batmobile – samochód człowieka-nietoperza, który pokonał kilka okrążeń bok w bok z wyścigową Toyotą TF108. Dzisiaj wszelkie tego typu pojazdy znikają jednak z Silverstone, ustępując pola dwudziestu kierowcom wyścigowym, którzy przygotowują się do kolejnego starcia o punkty w mistrzostwach świata Formuły 1.

Oficjalna strona wyścigów Formuły 1 www.formula1.com

Podczas rozegranej niespełna dwa tygodnie temu Grand Prix Francji ekipa BMW Sauber dostała wyraźnej zadyszki. Poprawki wprowadzone przez inżynierów po historycznej, podwójnej wygranej w Kanadzie, po prostu się nie sprawdziły. W Magny-Cours Kubica oraz Nick Heidfeld nie byli w stanie ani zagrozić zawodnikom Ferrari, ani wykorzystać kar dla kierowców McLarena. Kubica zajął piąte miejsce i stracił prowadzenie w mistrzostwach świata, natomiast jego kolega z ekipy był dopiero trzynsty, jechał wyraźnie wolniej od rywali z takich ekip jak Toyota, Renault czy Red Bull.

Pozostało 92% artykułu
Sport
Jagiellonii i Legii sen o Wrocławiu
Sport
Tadej Pogacar silny jak nigdy
Sport
PKOl i Radosław Piesiewicz pozwą ministra Sławomira Nitrasa
Sport
Mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym. Katarzyna Niewiadoma wśród gwiazd
Sport
Radosław Piesiewicz ripostuje. Prezes PKOl zyskał na czasie