Wyścig o Grand Prix Niemiec przez pierwsze kilkadziesiąt okrążeń był nudnym widowiskiem. Ciekawe rzeczy działy się jedynie tuż po starcie, kiedy ruszający z siódmego pola Robert Kubica przeskoczył o trzy pozycje do przodu.
Jeszcze na prostej poradził sobie z Kimim Raikkonenem, a w połowie okrążenia na ciasnym nawrocie Spitzkehre wyprzedził Fernando Alonso i Jarno Trullego. Z przodu Hamilton błyskawicznie uciekał Felipe Massie, a tempa ferrari nie dotrzymywał z kolei Heikki Kovalainen.
Różnice czasowe między kierowcami pierwszej trójki systematycznie się powiększały, ale blisko za Kovalainenem trzymał się Kubica. Pierwsza runda tankowań nie przyniosła zmian w czołówce, jedynie Raikkonen przesunął się do przodu.
Mistrz świata jechał na piątej pozycji, ale jego strata do Polaka utrzymywała się na jednakowym poziomie. – W pierwszych dwóch częściach wyścigu tempo było bardzo dobre – stwierdził Kubica. – Mogłem bez problemu utrzymywać się za Kovalainenem, jednocześnie kontrolując przewagę nad Raikkonenem.
Zamieszanie na torze zaczęło się, gdy na 36. okrążeniu w toyocie Timo Glocka doszło do awarii tylnego zawieszenia na wyjściu z wiodącego na prostą startową Zakrętu Południowego. Biało-czerwony samochód przy dużej szybkości wykonał pół obrotu i roztrzaskał się tyłem o murek oddzielający prostą od alei serwisowej.