Liu Anli siedzi pośród stosu koszul i smutnym wzrokiem patrzy na pustawy targ odzieży Ya Xiu. To miejsce dobrze znane większości zagranicznych mieszkańców Pekinu oraz turystom, których w normalnych czasach dowozi się tu każdego dnia dziesiątkami autobusów. Zwykle na targu roiło się od obcokrajowców kupujących za śmiesznie małe pieniądze koszule U2, podkoszulki Adidasa czy majtki Fruit of the Loom – czasem oryginalne, ale częściej podrobione.
– Od wielu tygodni biznes kręci się bardzo słabo. Laowai nie dojechali – żali się sprzedawczyni Liu Anli. Laowai to popularne, choć politycznie nie do końca poprawne określenie obcokrajowca, które dałoby się przetłumaczyć na polski jako „zewnętrzniak”.
Podobne problemy co Liu Anli ma też reszta branży turystycznej. Z nieoficjalnych danych wynika, że co najmniej 40 procent miejsc hotelowych w mieście jest pustych. W niektórych miejscach jest jeszcze gorzej. W niewielkim, nowo otwartym hotelu YoYo, w którym się zatrzymałem, zajęte były jedynie trzy z kilkudziesięciu pokojów. Wiele hoteli, które jeszcze parę tygodni temu żądały od zagranicznych gości pragnących zarezerwować pokój na czas igrzysk cen średnio dziesięciokrotnie wyższych od normalnych, teraz mocno spuszcza z tonu. Pustkami świeci też wiele jeszcze do niedawna tłumnie uczęszczanych przez obcokrajowców restauracji.
Skąd tak nagły brak laowaia? Winne jest obowiązujące od wielu miesięcy zaostrzenie polityki wizowej – w trosce o bezpieczeństwo igrzysk władze postanowiły ograniczyć napływ „zewnętrzniaka”, w którego masie, jak wiadomo, spotkać można wiele złych elementów mogących zakłócić spokój – takich jak zwolennicy niepodległości Tybetu czy grupy religijnej Falun Gong. W efekcie na olimpijskich trybunach zagranicznych kibiców widać raczej niewielu, a w mieście jeszcze mniej.
Drugim powodem braku obcokrajowców jest to, że pracuje i mieszka ich tu na stałe coraz mniej. – Mieszkam w Pekinie od kilkunastu lat, ale czegoś takiego nie widziałem. Wielu moich znajomych musiało z dnia na dzień pakować się i wyjeżdżać – mówi zachodni biznesmen wolący zachować anonimowość.