Rz: Dlaczego polskie żeglarstwo przeżywało podczas regat olimpijskich taką huśtawkę wyników i nastrojów?
Mateusz Kusznierewicz: Wszystkie statystyki i przewidywania mówiły, że w Qingdao będą słabe i średnie wiatry. My także się na takie przygotowywaliśmy, lecz teraz mogę powiedzieć, że chyba inni zrobili lepszą robotę, także jako całe teamy i federacje. Rywale zapomnieli o silnych wiatrach, a my, może rozpędzeni po mistrzostwach świata w Miami, kontynuowaliśmy dawną pracę. Dlatego wygraliśmy ostatni wyścig, byliśmy na drugim i czwartym miejscu, gdy mocno wiało.
Czyli cisza w Qingdao zabrała polskie medale?
Nie lubię wracać do przeszłości i gdybać, ale powiem: jeśli byłyby to wietrzne regaty, Polacy przywieźliby medal, albo dwa. Tak można powiedzieć patrząc na wyścigi Zosi Klepackiej, Przemka Miarczyńskiego, nawet Kasi Szotyńskiej. My też byśmy lepiej śmigali.
Czy polskie żeglarstwo nie zrobiło postępu od Aten?