Reklama
Rozwiń

Mateusz Kusznierewicz: Lubię też inne życie

Mateusz Kusznierewicz specjalnie dla „Rz” o swoich refleksjach z olimpijskiego startu, o tym czego brakuje polskiemu żeglarstwu i o planach na przyszłość

Aktualizacja: 22.08.2008 19:05 Publikacja: 22.08.2008 18:56

Mateusz Kusznierewicz

Mateusz Kusznierewicz

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Rz: Dlaczego polskie żeglarstwo przeżywało podczas regat olimpijskich taką huśtawkę wyników i nastrojów?

Mateusz Kusznierewicz: Wszystkie statystyki i przewidywania mówiły, że w Qingdao będą słabe i średnie wiatry. My także się na takie przygotowywaliśmy, lecz teraz mogę powiedzieć, że chyba inni zrobili lepszą robotę, także jako całe teamy i federacje. Rywale zapomnieli o silnych wiatrach, a my, może rozpędzeni po mistrzostwach świata w Miami, kontynuowaliśmy dawną pracę. Dlatego wygraliśmy ostatni wyścig, byliśmy na drugim i czwartym miejscu, gdy mocno wiało.

Czyli cisza w Qingdao zabrała polskie medale?

Nie lubię wracać do przeszłości i gdybać, ale powiem: jeśli byłyby to wietrzne regaty, Polacy przywieźliby medal, albo dwa. Tak można powiedzieć patrząc na wyścigi Zosi Klepackiej, Przemka Miarczyńskiego, nawet Kasi Szotyńskiej. My też byśmy lepiej śmigali.

Czy polskie żeglarstwo nie zrobiło postępu od Aten?

Zrobiło bardzo duży. Żeglarze nigdy nie mieli więcej pieniędzy, niż przez ostatnie trzy lata. Mamy nowe narzędzia, ale my wykonaliśmy jeden krok, a niektórzy trzy, więc nie przywieźliśmy z igrzysk medalu, po który tak naprawdę się przecież tu przyjeżdża.

Co trzeba zmienić, by reprezentacja Polski nie traciła dystansu do najlepszych?

Wyciągnąłem wstępne wnioski z tej kampanii i wiem, że jeżeli podejmę nowe wyzwanie olimpijskie, to zmienię trochę system przygotowań. Czy z pomocą PZŻ i PKOL, czy nie, muszę mieć w zespole osobę od spraw technicznych i od meteorologii, specjalistów na których mogę liczyć. Do tej pory w zasadzie cała praca spadała na mnie, Dominika Życkiego i naszego trenera. A tej pracy jest tyle, że trzema parami rąk nie ogarnie się wszystkiego.

Dlaczego dziennikarze brytyjscy pisali z dumą „Britannia rules the waves”?

To nie jest wyłącznie sprawa talentu, choć oczywiście mają teraz bardzo uzdolnionych żeglarzy. Brytyjczycy stworzyli cały system przygotowań. Mają zespół profesjonalistów z różnych dziedzin, który daje wsparcie zawodnikom. Druga sprawa to fundusze. Oni wydali co najmniej dziesięć razy tyle na kampanię olimpijską, co Polski Związek Żeglarski. Z jednej strony to trochę boli, jak ktoś kładzie na łopatki cały świat, z drugiej patrzymy na nich z podziwem.

Czy to prawda, że znów jest ryzyko zmniejszenia liczby klas olimpijskich?

Ryzyko jest bardzo poważne, być może wypadną z programu katamarany, czyli klasa Tornado. Star, Finn i deski na pewno zostają. Szef MKOl Jacques Rogge był w Qingdao, rozmawiałem z nim i powiedział, że jednak chce dorzucić nam ten jedenasty medal, czyli jedną ręką zabierze, drugą odda. Poczekajmy, decyzja zapadnie w listopadzie.

Czy Team Kusznierewicz–Życki jeszcze istnieje?

Istnieje cały czas. Jesteśmy przyjaciółmi i załogą. Gdy przyjedzie sprzęt z Chin musimy go rozpakować, pojedziemy razem. Może ten team będzie istniał dalej. Mam kilka ciekawych pomysłów na dalsze żeglowanie.

Sponsorzy o panu nie zapomnieli, nawet bez medalu. Omega zaprosiła na spotkanie w Pekinie i traktuje godnie, czy to nie zachęca do pozostania olimpijczykiem za cztery lata? Podam kilka możliwości: powrót do klasy Finn, pozostanie w klasie Star, inna klasa olimpijska...

Są też jeszcze inne możliwości. Startuję w regatach klasy RC 44, na „Organice”, już w październiku mam regaty w Trieście, później na Wyspach Kanaryjskich. Po igrzyskach w Atenach chodziło mi po głowie, żeby zostać pierwszym żeglarzem w historii, który wystartuje w jednych igrzyskach w dwóch klasach olimpijskich, Finn i Star. Tu nie było takiej możliwości, w Londynie będzie. Kusząca sprawa. W 98 procentach nie da się jej jednak zrealizować, szkoda, to zbyt trudna sprawa. Do Finna nie wrócę, Star za bardzo mi się podoba. Nie wiem tylko, czy nam obu będzie się chciało. Dominik ma rodzinę, ja bym chciał ją założyć, są inne piękne rzeczy w życiu, które można robić. Poza tym w związku ze zmianami organizacyjnymi potrzebowałbym większego budżetu niż milion złotych rocznie. Czy w Polsce będzie można stworzyć taki budżet? Może tak, może nie.

A Puchar Ameryki albo match-racing?

Chciałbym wziąć udział w Pucharze Ameryki. To zależy od wyniku najbliższych regat między „Alinghi” i „BMW Oracle”. Jeżeli wygrają Amerykanie i Russel Coutts, to rozważę możliwość startu. Jeżeli Szwajcarzy obronią puchar, nie widzę sensu. Match-racing to jest coś, czego chciałbym spróbować.

Co pan poświęcił, by zdobyć medal olimpijski w Chinach?

Dwa lata nie jeździłem na nartach, w golfa długo nie grałem, w squasha ani razu. Przeprowadziliśmy się w grudniu 2007 do domu, pięknie zaprojektowanego i urządzonego. Nie nacieszyłem się domem. Byłem w nim od Świąt Bożego Narodzenia może trzy tygodnie. To jest ta cena. Dodam jednak, że nie żałuję, bo podjąłem przecież świadomą decyzję. To dużo wyrzeczeń, ale nagroda w postaci czwartego miejsca na igrzyskach też jest wspaniała. Teraz jednak mam ochotę wrócić do kraju i odpocząć. Nic nie robić, albo robić rzeczy, które zupełnie nie są związane z żeglarstwem.

Rz: Dlaczego polskie żeglarstwo przeżywało podczas regat olimpijskich taką huśtawkę wyników i nastrojów?

Mateusz Kusznierewicz: Wszystkie statystyki i przewidywania mówiły, że w Qingdao będą słabe i średnie wiatry. My także się na takie przygotowywaliśmy, lecz teraz mogę powiedzieć, że chyba inni zrobili lepszą robotę, także jako całe teamy i federacje. Rywale zapomnieli o silnych wiatrach, a my, może rozpędzeni po mistrzostwach świata w Miami, kontynuowaliśmy dawną pracę. Dlatego wygraliśmy ostatni wyścig, byliśmy na drugim i czwartym miejscu, gdy mocno wiało.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku