Wyścigówki Formuły 1 muszą być z ogromną starannością przygotowane do jazdy po konkretnym torze. Nawet najlepsze symulacje, wykorzystujące komputery o ogromnej mocy obliczeniowej, nie zastąpią jazdy po trasie wyścigu. Dlatego zawodnicy byli w piątek bardzo zapracowani i, inaczej niż podczas rutynowych treningów na doskonale znanych torach, tym razem jeździli praktycznie bez przerwy.
W piątkowy poranek garaże na malowniczym nabrzeżu portu w Walencji jako pierwszy opuścił Robert Kubica. Polak słynie ze znakomitej jazdy po torach ulicznych, bardzo szybko uczy się także nowych tras i zawsze świetnie spisuje się w trudnych warunkach – czyli takich, jakie panowały w piątek na hiszpańskim torze. Jezdnia była bardzo zakurzona i podczas pierwszych okrążeń koła pędzących bolidów wyrzucały w powietrze chmury pyłu. Choć obiekt w Walencji jest dużo szerszy niż chociażby tor w Monte Carlo, to i tak jazda po nim była sporym wyzwaniem. – Rano przyczepność była dramatycznie niska – relacjonował Kubica. – Było bardzo ślisko i jechało się niczym rajdówką.
Idealny tor jazdy został jednak dość szybko wyczyszczony, ale najmniejszy błąd w wyścigowej sztuce natychmiast powodował zjazd na wciąż zabrudzoną krawędź toru. Do opon błyskawicznie przyklejał się kurz, dramatycznie zmniejszając przyczepność samochodu. Dlatego wyprzedzanie podczas niedzielnego wyścigu – manewr wymagający zjechania z wyścigowej linii i przeciśnięcia się obok rywala – może być utrudnione. W Walencji nie brakuje mocnych dohamowań po długich prostych, ale najmniejsza pomyłka w doborze punktu hamowania czy też skrętu może zakończyć się wypadnięciem z trasy, co zresztą można było zaobserwować już w piątek.
Kierowcy bez strachu wykorzystywali szerokie, nietypowe jak na tor uliczny pobocza. Projektant Hermann Tilke może odbierać gratulacje za zaprojektowanie względnie bezpiecznej trasy. Poza wpadką Davida Coultharda w końcówce porannej sesji, nikt nie uderzył w barierę. Po drobnych błędach idealny tor jazdy opuszczali tacy mistrzowie, jak Fernando Alonso (Renault), Kimi Raikkonen, Felipe Massa (obaj Ferrari) czy Lewis Hamilton (McLaren). – Udało się uniknąć większych przygód – przyznał za to Kubica, który w pierwszym treningu uzyskał szósty czas. – Gdyby kwalifikacje odbywały się dzisiaj rano, to byłoby bardzo dobrze – żartował Polak. Widać było, że na śliskim torze biało-granatowy BMW Sauber z naszym kierowcą w kokpicie radzi sobie bardzo dobrze. Odwrotnie Nick Heidfeld – doświadczony Niemiec przez cały piątek wyraźnie odstawał formą od młodszego kolegi z zespołu i obie sesje treningowe ukończył 10 pozycji za nim. – Nie jestem zadowolony z czasów okrążeń – otwarcie przyznał .
W czołówce znaleźli się oczywiście zawodnicy dwóch czołowych zespołów, Ferrari i McLarena. Oba treningi miały jednak niespodziewanych bohaterów. Przed południem świetnie spisywali się kierowcy Scuderii Toro Rosso: Sebastian Vettel był najszybszy, a Sebastien Bourdais uzyskał czwarty czas. W drugim treningu hiszpańską publiczność rozgrzał do białości Alonso, który w końcówce sesji wskoczył na pierwsze miejsce klasyfikacji. Tuż przed zakończeniem jazd jego rezultat poprawił jednak o zaledwie 0,020 sekundy Kimi Raikkonen. Trzecim czasem błysnął Jenson Button z Hondy, a Kubica tym razem był ósmy. Różnice czasowe w drugim treningu były jednak niewielkie – cała stawka 20 kierowców zmieściła się w niespełna dwóch sekundach.