Przed pierwszymi zawodami na nowym torze w Walencji oczekiwano wielkich emocji. Uliczna trasa, wytyczona wokół malowniczego portu w hiszpańskim mieście, miała umożliwić kierowcom wyprzedzanie. Spodziewano się, że na brudnej i śliskiej nawierzchni zawodnicy będą popełniać błędy, rozbijać samochody i do akcji często będzie wkraczał samochód bezpieczeństwa, dodając dramaturgii zmaganiom. Do takich sytuacji dochodziło jednak tylko w wyścigach serii juniorskich, gdzie młodsi stażem i niedoświadczeni zawodnicy często lądowali w betonowych barierach. Ich starsi koledzy z mistrzostw świata nie dostarczyli kibicom tak wielu emocji – pierwsza czwórka dojechała do mety w takiej samej kolejności, w jakiej ukończyła pierwsze okrążenie.
– Kluczem do podium były kwalifikacje – powiedział po wyścigu Kubica. Trudno się nie zgodzić z opinią polskiego kierowcy. Zawodnik BMW Sauber uległ w sobotnie popołudnie jedynie Massie i Hamiltonowi i po raz pierwszy w swojej karierze w Formule 1 stanął na trzecim polu startowym. Ważna dla losów wyścigu była decyzja podjęta przez delegata ds. bezpieczeństwa Charliego Whitinga. W sobotę zadecydował on, że zdobywca pierwszego pola startowego ruszy do wyścigu z prawej strony prostej startowej, a nie – jak pierwotnie zakładano – z lewej.
– To dobra decyzja – powiedział ruszający z pole position Massa. – Pierwsze pole startowe powinno dawać przewagę. Lewa strona toru jest bardziej brudna, bo na prostej jedziemy po prawej. Gdyby pole position pozostało po lewej stronie, to lepiej byłoby ruszać z drugiego pola – wyjaśniał kierowca Ferrari.
Brazylijczyk świetnie wykorzystał lepszą przyczepność na starcie i niezagrożony przez nikogo spokojnie objął prowadzenie. Za jego plecami ruszający z brudnej strony Hamilton musiał bronić się przed Kubicą. – W drugim zakręcie, na pierwszym dohamowaniu, chciałem zaatakować Lewisa – relacjonował Polak. – Jednak Massa dość wcześnie zahamował i próba ataku byłaby zbyt dużym ryzykiem, bo równie dobrze mogłem uderzyć w Felipe.
Pierwsza dwójka zaczęła szybko oddalać się od Kubicy, który z kolei miał za sobą dwóch Finów. Heikki Kovalainen świetnie wykorzystał czystą stronę toru i już na pierwszych metrach poradził sobie ze startującym przed nim Kimim Raikkonenem. Mistrz świata trzymał się bardzo blisko swojego rodaka, ale okazało się, że przedwyścigowe obawy kierowców się sprawdziły i wyprzedzanie na hiszpańskim torze było praktycznie niemożliwe. Próba ataku na jadącego z przodu rywala wymaga zjechania na brudną stronę toru przy hamowaniu i łatwo zakończyć taki manewr na barierze.