Rewolucji w sporcie nie będzie

W 1988 roku w Seulu odbyły się ostatnie igrzyska olimpijskie podzielonego świata. Mur w Berlinie jeszcze stał, Chiny były wciąż drzemiącym olbrzymem, o pierwsze miejsce walczyli socjalistyczni zawodowcy z ZSRR i wypasionej na sterydach NRD. Dopiero za nimi była Ameryka. Polska w tym towarzystwie zajęła 20. miejsce, zdobywając dwa złote medale.

Publikacja: 24.08.2008 20:24

Minęło 20 lat, tamtego świata już nie ma, wszystko dookoła nas jest inne, a Polska znów jest 20. w wyścigu sportowych zbrojeń. Sukces to czy wprost przeciwnie?

Biorąc pod uwagę to, jak wzrosły nasze aspiracje i poziom życia, mieliśmy prawo spodziewać się więcej. Ale trzeba też pamiętać, że 20. miejsce w sporcie i tak jest wyższe niż pozycja Polski w rankingu światowego bogactwa, a sportowej potęgi nie da się wykuć za grosze. Przegrywamy przede wszystkim z zamożniejszymi od siebie lub z tymi, którzy pieniędzy na sport – traktowany propagandowo – liczyć nie muszą, jak np. Rosja czy Chiny.

Z tego, co słychać w telewizji, Polacy są raczej skłonni uznać te igrzyska za porażkę, przede wszystkim dlatego, że działacze pili, a zawodnicy – głównie przegrani, choć nie tylko – bardzo krytycznie mówili o swoich szefach.

Zmiany w związkach sportowych są potrzebne, ale nie ma co oczekiwać rewolucji. Muszą się zmienić ludzie, lecz nowego systemu wymyślić się nie da. Nie ma też potrzeby wyważania otwartych drzwi: w takich krajach jak Francja, Anglia czy Hiszpania, z którymi możemy się porównywać, wydajny system zarządzania sportem działa dobrze.

I jeszcze jedna sprawa: ci, dla których Pekin to klęska, krytykując i rozliczając, powinni dobrze wybierać cel. Dymisja prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotra Nurowskiego nic nie zmieni, bo jego wpływ na to, co się dzieje w sporcie, jest prawie żaden. Nowy prezes może co najwyżej kupić za cztery lata ładniejsze stroje, wysłać ekipę bardziej komfortowym samolotem i przyznać jeszcze wyższe premie za medale z pieniędzy, które PKOl zarabia na igrzyskach i dostaje od sponsorów.

Reforma to zadanie dla ministra sportu i parlamentu (nowa ustawa o sporcie), czyli sprawa polityczna. A tu, jak pokazuje życie, przesadnej determinacji nie należy się spodziewać, gdy już opadnie kurz po bitwie w Chinach. I w 2012 roku w Londynie będzie – jak dobrze pójdzie – powtórka z Barcelony 1992, a tam były trzy złote medale i 19. miejsce.

Minęło 20 lat, tamtego świata już nie ma, wszystko dookoła nas jest inne, a Polska znów jest 20. w wyścigu sportowych zbrojeń. Sukces to czy wprost przeciwnie?

Biorąc pod uwagę to, jak wzrosły nasze aspiracje i poziom życia, mieliśmy prawo spodziewać się więcej. Ale trzeba też pamiętać, że 20. miejsce w sporcie i tak jest wyższe niż pozycja Polski w rankingu światowego bogactwa, a sportowej potęgi nie da się wykuć za grosze. Przegrywamy przede wszystkim z zamożniejszymi od siebie lub z tymi, którzy pieniędzy na sport – traktowany propagandowo – liczyć nie muszą, jak np. Rosja czy Chiny.

Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?