Reklama
Rozwiń

Pięści z kamienia, serce ze złota

Włoscy sportowcy przywieźli z igrzysk olimpijskich 28 medali (osiem złotych, dziesięć srebrnych i dziesięć brązowych), a kibice spodziewali się więcej. W klasyfikacji medalowej reprezentacja Włoch zajęła dziewiąte miejsce

Publikacja: 26.08.2008 21:53

Roberto Cammarelle

Roberto Cammarelle

Foto: AFP

Bohaterem narodowym został Roberto Cammarelle, zdobywca ostatniego złotego medalu tych igrzysk i król boksu, bo wygrał w najcięższej wadze, i to posyłając na deski Chińczyka Zhanga Zhilei. Włoscy sprawozdawcy nie kryli satysfakcji: "Tym razem sędziowie byli bezradni", bo od początku zarzucali arbitrom sprzyjanie gospodarzom we wszystkich dyscyplinach.

Natomiast 28-letni Cammarelle ujął Włochów tym, że ani myśli przechodzić na zawodowstwo, bo jako policjant skarbowy i członek bokserskiej kadry ma dość pieniędzy, woli spędzać czas z rodziną, niż podbijać amerykańskie profesjonalne ringi, na których liczą się układy i pieniądze, a nie sport. "Pięści z kamienia, serce za złota" – skomentowała "Gazzetta dello Sport".

Włosi cieszyli się ze wszystkich medali, ale najgłośniej bili brawo nie za złoto, a za srebro Josefy Idem. Urodzona w NRD kajakarka (wyszła za mąż za Włocha) była druga (o 0.004 sek) na pekińskim torze, a liczy sobie już 44 lata. Tuż po sukcesie powiedziała w telewizji: "Widzicie jak staruszka macha wiosłem!". A kiedy z gratulacjami zadzwonił prezydent Giorgio Napolitano, przyrzekła mu, że popłynie też w Londynie, by poprawić humor wszystkim babciom i dziadkom na świecie. Cieszyło też zwycięstwo Valentiny Vezzali we florecie (był też brąz drużynowo), ale jakby nieco mniej, bo była murowaną faworytką.

Właśnie Vezzali i Gulia Quintavalle (złoto w judo) wywołały ogólnowłoską dyskusję o premiach za medale. Te są rzeczywiście imponujące: odpowiednio 140, 75 i 50 tys. euro. Tyle że od nagród trzeba zapłacić słony podatek (40 – 45 procent). Złote panie argumentowały, że im, podobnie jak strzelcom (złoto, dwa srebra) czy łucznikom (srebro), taki zarobek trafia się raz na cztery lata, więc powinien być zwolniony od podatku. Przypomniały przy okazji, że zupełnie przeciętni piłkarze serie B zarabiają dziesięć razy więcej od mistrzów olimpijskich.

Naród ujął się natychmiast za medalistami. Gdy na dodatek okazało się, że futboliści, którzy przegrali w 1/8 finału ze słabymi Belgami, wracali z Pekinu klasą biznes, a medalowi szermierze i szermierki w tym samym samolocie w klasie ekonomicznej, wybuchł skandal. Do parlamentu wniesiono projekt ustawy o zniesieniu opodatkowania dla medalistów, ale okazało się, że mogą być problemy. Wobec tego szef Włoskiego Komitetu Olimpijskiego Gianni Petrucci natychmiast podniósł wysokość nagród o 100 procent i jest po kłopocie.

Włosi pokazywali te igrzyska pięknie i jeszcze piękniej o nich opowiadali. To były naładowane emocjami, wzruszające perełki sportowej narracji, wybiegające daleko poza sport – w świat najszerzej pojętej kultury. Chwilami można było odnieść wrażenie, że z Pekinu mówi po włosku Bohdan Tomaszewski.

Ale Włochy to kraj futbolocentryczny. Vezzali na lotnisku w Mediolanie prosiła dziennikarzy: "Wiem, że już zaczyna się futbolowy sezon, ale nie zapominajcie o medalistach olimpijskich, ubogich krewnych piłkarzy". Na próżno. W niedzielę, w ostatni dzień igrzysk, "Gazzetta dello Sport" na pierwszej stronie epatowała ogromnym tytułem: "Moratti chce Superpucharu Włoch, Totti na ławce", bo wieczorem o trofeum miał grać Inter z Romą. Dopiero na dole było małe zdjęcie Josefy Idem i srebrnego boksera Clemente Russo.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku