Robert Kubica zawsze wymaga bardzo wiele – przede wszystkim od siebie, ale i od ludzi, z którymi współpracuje. Taka postawa procentuje na torze, gdzie dążenie polskiego kierowcy do perfekcji daje wyśmienite rezultaty. Z drugiej strony aluzje i zastrzeżenia pod adresem pracy zespołu sprawiają, że przez niektórych może być traktowany jako kierowca wiecznie narzekający na ustawienia samochodu czy też strategię. Do tej pory Kubica zazwyczaj trzymał język za zębami, ograniczając się do lakonicznych stwierdzeń, z których można było jednak wywnioskować, że nie jest do końca zadowolony ze współpracy z zespołem BMW Sauber. Tak było przez cały sezon 2007, kiedy Polak miał poważne zastrzeżenia do głównego inżyniera jego samochodu, Mehdiego Ahmadiego. Puszczane w eter rozmowy radiowe podczas jednego z treningów pokazały, że w kwestii doboru ustawień czy sposobu pracy nad samochodem to kierowca wyraźnie góruje doświadczeniem nad inżynierem, który chwilami czuł się po prostu bezradny. Jednak Kubica nie dawał wprost do zrozumienia, że jest rozczarowany tą współpracą. Dopiero na początku sezonu 2008, kiedy nowym inżynierem został Antonio Cuquerella, Polak przyznał, że współpraca układa się o niebo lepiej. – Sam wyjazd z garażu jest łatwiejszy – ironizował nasz kierowca.

W sezonie 2008, poza eksperymentem z taktyką podczas Grand Prix Australii, który kosztował Kubicę miejsce na podium, wszystko wydawało się grać jak w szwajcarskim zegarku. Było historyczne pole position zdobyte w Bahrajnie, kilka miejsc na podium i wreszcie szczęśliwe, pierwsze zwycięstwo w Kanadzie, po którym Kubica został na krótko liderem klasyfikacji mistrzostw świata. Ale był to ostatni jasny moment sezonu. Pomyłka w doborze nowych elementów aerodynamicznych przed Grand Prix Francji, złe ciśnienia w oponach podczas Grand Prix Węgier, do tego pech podczas neutralizacji w Niemczech i wypadnięcie z toru na prostym odcinku w Silverstone. – Samochód jest zawieszony dużo niżej, nie wiem dlaczego – można było usłyszeć przez radio Kubicy podczas kwalifikacji w Walencji. – W środkowej części wyścigu kolejny raz mieliśmy problem z ciśnieniami w oponach – to komentarz po Grand Prix Belgii. To samo wydarzyło się na Hungaroringu, i to we wszystkich trzech kompletach opon. Po wyścigu w Spa Kubicy najwyraźniej puściły nerwy. Jasno dał do zrozumienia, że przez parę ostatnich miesięcy zespół skupia się bardziej na rozwiązaniu problemów Nicka Heidfelda. Kubica uważa, że on – kierowca wciąż walczący z zawodnikami Ferrari i McLarena o miejsce na podium klasyfikacji łącznej – został zepchnięty w cień.

Co tak odważna wypowiedź może oznaczać w kontekście sytuacji kontraktowej Kubicy? Niektóre media podają, że Polak przedłużył umowę z BMW Sauber o jeden rok. Sam kierowca temu zaprzecza, ale to nic nowego – Kubica nigdy nie wybiega przed orkiestrę i dopóki jego zespół nie zajmie w tej sprawie oficjalnego stanowiska, nie można się od niego spodziewać żadnego komentarza. Krytyka zespołu sugeruje, że Polak jest bardzo pewny siebie i swojej przyszłości. Może oznaczać to, że pozostanie w BMW Sauber, ale równie dobrze jego współpraca z tym zespołem może potrwać jedynie najbliższe pięć wyścigów. Włoskie i niemieckie media informują z kolei, że trzyletni kontrakt z BMW Sauber jakoby podpisał już Fernando Alonso. Wiadomo, że Hiszpan jest bliskim kolegą Roberta i obaj niejednokrotnie podkreślali, że chętnie jeździliby razem w jednym zespole. Jednak ostatnie wyniki Heidfelda sprawiają, że Niemiec prawdopodobnie zachowa swoje miejsce w zespole. Mamy więc pogłoski przeciw pogłoskom i obsada miejsc w BMW Sauber nadal pozostaje tajemnicą zainteresowanych. Wiadomo, że Alonso i Kubica przymierzani są do posady w Ferrari, ale kontrakty na przyszły sezon mają już Felipe Massa i Kimi Raikkonen. Czołowi zawodnicy starają się podpisać roczne kontrakty, aby po roku zająć ewentualny wakat w Ferrari.

To nie jest zła opcja, bo poważne modyfikacje w regulaminie przed sezonem 2009 mogą sprawić, że układ sił w stawce ulegnie zmianie. Wiązanie się teraz długoletnim kontraktem może oznaczać, że przez najbliższe kilka sezonów zawodnik zostanie uwięziony w mało konkurencyjnym zespole. Najlepsze rozwiązanie dla Roberta Kubicy? Sezon 2009 w BMW Sauber, a potem wolny wybór i ewentualna oferta z Ferrari – o ile włoski zespół nadal utrzyma się w czołówce. Jednak jeśli pogłoski o trzyletnim kontrakcie Alonso z niemieckim teamem są prawdziwe, a Heidfeld pozostanie w zespole, to naturalną koleją rzeczy jest przejście Polaka w miejsce Alonso do Renault – o ile Flavio Briatore zgodzi się na roczny kontrakt. Chyba, że któryś z kierowców Ferrari po tym sezonie powie, że ma już dość jeżdżenia w kółko po torze i wywoła tym samym burzę na rynku transferowym. Trzeba poczekać jeszcze trochę, zanim z mgły plotek i pogłosek wyłoni się oficjalna obsada kokpitów na sezon 2009.