Sobotni etap, podobnie jak poprzednie, przebiegał w trudnych warunkach, w zimnie i deszczu. W trosce o zdrowie kolarzy i jakość widowiska na końcowych rundach w Krakowie organizatorzy kolejny raz w tym wyścigu postanowili skrócić trasę. Start honorowy odbył się zgodnie z planem w Rabce, ale potem 50 kilometrów zawodnicy pokonali w samochodach i na rowery wsiedli w Wadowicach.
Kolarze reprezentacji Polski BGŻ do końca walczyli o poprawienie swoich pozycji w klasyfikacji generalnej. Na dobrze sobie znanych szosach zaatakował, wraz z czwórką kolarzy, Marek Rutkiewicz. Wygrał dwie górskie premie, na lotnej był drugi i dzięki bonifikacie przesunął się z 13. na 10. miejsce w końcowej klasyfikacji, najlepsze z Polaków. Rutkiewicz to nasz najlepszy specjalista od Tour de Pologne. W latach 2002 – 2006 zajmował w nim kolejno miejsca 3., 5., 4., 8., 4.
W doborowym towarzystwie zawodników z grup Pro Tour nasza reprezentacja walczyła bez kompleksów. Marcin Sapa wygrał klasyfikację aktywnych i imponował długimi ucieczkami. W klasyfikacji drużynowej zespół prowadzony przez Piotra Wadeckiego zajął 12. miejsce – wyprzedził ekipy Columbii, Silence-Lotto, Rabobanku, Cofidisu, Bouygues Telecom, La Francaise de Jeux i Milramu.
37-letni Jens Voigt za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej odebrał nagrodę honorową: Puchar Prezydenta RP dla najlepszego kolarza wyścigu, oraz nagrodę rzeczową – samochód osobowy Fiat 500. Doświadczony niemiecki kolarz, który zaczynał karierę razem z Janem Ullrichem, jako amator zwyciężył w 1994 roku w Wyścigu Pokoju. W zawodowej karierze wygrywał m.in. etapy Tour de France i był liderem Wielkiej Pętli, dwukrotnie triumfował w Deutschland Tour, trzykrotnie w Criterium International. W Tour de Pologne startował siódmy raz, dwukrotnie zajmował drugie miejsce w klasyfikacji końcowej (1999 i 2001). W tym roku Voigt chwalił organizację wyścigu, podkreślając, że trudne warunki spowodowane były po prostu aurą, na którą nikt nie ma wpływu. Z uznaniem wypowiadał się o polskiej publiczności, która tak licznie gromadziła się na trasie i przy metach etapów.
– To był najtrudniejszy wyścig z 15, które dotychczas zorganizowałem – powiedział „Rz” dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang. – Fatalna pogoda doprowadziła do skrajności. W Lublinie kolarze zastrajkowali. Etap do Zakopanego stał pod znakiem zapytania. Gdyby zawodnicy się uparli i nie chcieli do niego wystartować, mieliby rację. Nie zawsze można zmusić ludzi do nadzwyczajnego wysiłku. Trzeba iść na kompromisy. Stąd skracanie etapów. Całą imprezę oceniam jednak bardzo wysoko. Był to trudny wyścig, ale z pewnością pozostanie w pamięci. W przyszłym roku powinno być o wiele łatwiej, gdyż wyścig odbędzie się na początku sierpnia.