Do nocnego Grand Prix w Singapurze zostały tylko cztery dni; do końca sezonu - tylko cztery eliminacje. Wciąż jednak nie wiemy, w których bolidach będą się ścigać w przyszłym roku dwaj kierowcy z głośnymi nazwiskami, Robert Kubica, trzeci w klasyfikacji MŚ, i dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso.
Wydawało się, że wiadomość o niezmiennym składzie Ferrari do sezonu 2010 włącznie (we włoskiej ekipie pozostają Kimi Raikkonen i Felipe Massa) spowoduje lawinę podobnych oświadczeń ze strony zespołów, które jeszcze nie potwierdziły składów na przyszły rok. Chrapkę na posady w Ferrari mieli Alonso i Kubica, ale jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to przez najbliższe dwa lata założenie czerwonego kombinezonu pozostanie dla nich wyłącznie marzeniem. Mimo tego wciąż nie wiadomo, gdzie ci dwaj kierowcy – i zresztą nie tylko oni – będą jeździć w sezonie 2009.
Wszystko przypomina zabawę znaną przede wszystkim przedszkolakom. Uczestnicy chodzą wokół ustawionych w krąg krzeseł i kiedy muzyka przestaje grać, rzucają się zająć miejsce. Oczywiście zawsze brakuje jednego siedziska i ktoś z zabawy musi odpaść. Nie inaczej jest w Formule 1 – biorąc pod uwagę chętnych do debiutu w Grand Prix kierowców testowych czy też zawodników juniorskiej serii GP2, może się okazać, że dla kogoś zabraknie miejsca w kokpicie.
Choć część kierowców – Raikkonen, Massa, Lewis Hamilton, Heikki Kovalainen (obaj McLaren), Mark Webber czy Sebastian Vettel (obaj Red Bull Racing) – już siedzi na swoich krzesełkach, to pozostali nadal krążą i czekają na wyłączenie muzyki. Gra nie jest do końca fair, bo podwójną rolę uczestnika i mistrza ceremonii gra Alonso. Wydaje się, że cały rynek transferowy czeka na decyzję byłego podwójnego mistrza świata. Wszyscy, którzy mogą sobie na to pozwolić, chętnie widzieliby go w swoich barwach. Hiszpan po sezonie spędzonym w McLarenie wrócił do ekipy Renault i zupełnie nie liczy się w walce o mistrzowski tytuł. Jak każdy kierowca, który poznał smak zwycięstwa, ma dość jeżdżenia w środku stawki i rywalizacji o szóste czy siódme miejsce.
Z jednej strony Alonso przyznaje ostatnio, że warto dać kolejną szansę Renault i zostać w zespole, który jego zdaniem przechodzi jedynie przejściowe trudności i wkrótce wróci na szczyty Formuły 1. Jednak plotkami, które nadal krążą wokół przyszłości Hiszpana, można by spokojnie zapełnić kilka wydań brukowej gazety. Podsyca je zresztą sam kierowca, który ostatnio stwierdził, że byłby gotów nawet… powrócić do McLarena, z którym rozstał się przed niespełna rokiem w atmosferze skandalu.