[b]Rz: W tym sezonie uciekło panu sporo punktów, a mimo to wciąż liczy się pan w walce o mistrzowski tytuł. Nie szkoda tych straconych okazji?[/b]
Robert Kubica: Nie rozmyślam o tych Grand Prix, w których uciekły mi punkty. Każdemu kierowcy coś uciekło, z różnych powodów – czy to błędów zawodnika, czy zespołu, czy też ze względu na problemy techniczne. Ciężko tutaj zrzucać winę na jedną konkretną rzecz. Oczywiście Singapur był takim wyścigiem, gdzie straciłem sporo punktów, i to z żadnego z wymienionych powodów. Zapłaciłem dosyć wysoką cenę za błąd innego kierowcy. Będziemy jednak walczyć, dopóki piłka w grze. Na pewno byłoby przykro, gdybym przegrał mistrzostwo przez te punkty, które straciłem w Singapurze.
[b]Jest pan zaskoczony, że mimo słabszego sprzętu wciąż utrzymuje pan kontakt z czołówką?[/b]
W pewnym stopniu tak, bo nie jest tajemnicą, że ostatnio pod względem rozwoju samochodu nie jesteśmy w stanie dotrzymać kroku czołowym zespołom, a właściwie większości ekip. Sądzę, że niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, co tak naprawdę stało się w Japonii. Miałem do dyspozycji bolid, który pod względem szybkości plasował się nie wyżej niż na piątym miejscu w stawce. Mimo to dojechałem na drugim miejscu i zmniejszyłem straty punktowe do dwóch czołowych kierowców w mistrzostwach, co naprawdę jest dużym sukcesem. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest to kluczowy moment sezonu. Ten wynik może się okazać bardzo ważny, jeśli chodzi o końcową klasyfikację. Z drugiej strony nie jestem zaskoczony obecną pozycją w mistrzostwach, ponieważ jeśli ktoś lideruje po siedmiu wyścigach, to powinien być w stanie walczyć o mistrzostwo do końca. Sądzę, że gdybyśmy byli w stanie polepszać nasze osiągi w takim stopniu, jak miało to miejsce w ostatnich dwóch sezonach, to miałbym więcej punktów na koncie i najprawdopodobniej wygrałbym wyścig w Japonii. Jest jednak inaczej.
[b]Z czego wynikają problemy z rozwojem samochodu? Czy to brak doświadczenia zespołu, dla którego to dopiero trzeci sezon startów jako fabrycznej ekipy?[/b]