Mimo to szef ekipy Mario Theissen jest bardzo zadowolony z sezonu 2008. – Odnieśliśmy pierwsze podwójne zwycięstwo, jedenaście razy stanęliśmy na podium, mieliśmy zawsze dobrą strategię i pracę w boksach, jako jedyny zespół w stawce nie mieliśmy ani jednego defektu mechanicznego – wylicza Niemiec. – Ostatni wyścig był bardzo rozczarowujący, ale po jednym czy dwóch dniach w pamięci pozostanie ten pozytywny obraz.
Bezawaryjność bolidów BMW Sauber faktycznie była imponująca i pozwoliła Kubicy dość długo pozostawać na pozycji dającej nadzieje nawet na mistrzowski tytuł. Jednak rywale z McLarena i Ferrari przez cały sezon byli wyraźnie szybsi. Część ich błędów i potknięć udało się wykorzystać, ale w ostatecznym rozrachunku trzech z czterech zawodników tych ekip znalazło się w klasyfikacji mistrzowskiej przed kierowcami BMW. Co do decyzji taktycznych można już mieć pewne wątpliwości, bo zdarzały się wyścigi, w których zarówno w przypadku Kubicy, jak i Heidfelda, były one niezbyt optymalne.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że po zrealizowaniu jednego z przedsezonowych celów, czyli wygrania wyścigu, forma zespołu wyraźnie spadła. Po zwycięstwie w Kanadzie, siódmym wyścigu sezonu, Kubica na chwilę objął prowadzenie w klasyfikacji mistrzostw. Zdrowy rozsądek sugerował, że przy rzeczywistej formie BMW Sauber utrzymanie tej pozycji jest praktycznie niemożliwe, stąd też część wysiłków poświęcanych na pracę nad samochodem została najprawdopodobniej skierowana na przygotowania do sezonu 2009. Latem więcej testów odbywał Heidfeld, borykający się z kłopotami podczas kwalifikacji. – Problemy Nicka najwyraźniej zostały do pewnego stopnia rozwiązane – powiedział po brazylijskim wyścigu Theissen.
Jednak w końcówce sezonu nieoczekiwanie problemy miał Kubica. Trudno przypuszczać, aby Polak nagle zapomniał, jak dostroić swój bolid do wymagań stawianych przez poszczególne tory. Theissen przyznaje, że sytuacja była dość zaskakująca. – To niespodzianka. Nie wiemy, dlaczego tak się stało – powiedział szef BMW Sauber.
Sam Kubica także wydawał się być bezradny wobec nagłych kłopotów, które uniemożliwiły mu utrzymanie trzeciej pozycji w mistrzostwach świata. Szkoda, bo patrząc na rozwój wydarzeń w drugiej części sezonu i kolejne punkty tracone przez faworytów, można było walczyć o lepsze miejsce.