Po czterech wyścigach rozegranych z dala od Starego Kontynentu nadszedł czas na europejską część sezonu Formuły 1.
Zniknęła demokracja – na padoku członkowie zespołów nie siedzą już w wybudowanych przez organizatorów domkach, jak to jest w czasie zawodów poza Europą. Kolorowa kawalkada ciężarówek przywiozła po raz pierwszy w tym sezonie piętrowe pałace, w których kierowcy, mechanicy, inżynierowie oraz goście ekip mogą odpocząć od hiszpańskiego słońca. Ogromne konstrukcje Ferrari i McLarena sąsiadują z nieco mniejszym pomieszczeniem gościnnym BMW Sauber. Dalej, praktycznie niezauważalne, stoją domki Renault, Toyoty i Williamsa. Trzypiętrowa „stacja energetyczna” Red Bulla dominuje nad drugim końcem padoku, rzucając cień na niepozorne pomieszczenia najlepszego zespołu w tym sezonie, Brawn. Pozostałych dziewięć ekip ma nadzieję na zrzucenie Jensona Buttona i Rubensa Barrichello z foteli liderów klasyfikacji mistrzowskich. Mają w tym pomóc liczne modyfikacje w samochodach, ale na razie wiele wskazuje na to, że dominacja Ferrari czy McLarena utrzyma się jedynie na poziomie padokowej rywalizacji o największy pałacyk gościnny. Na torze, mimo wysiłków inżynierów, sytuacja może pozostać bez zmian.
Grand Prix Hiszpanii dla wielu zespołów oznacza nowy początek zmagań o mistrzowskie tytuły. Tutaj po raz pierwszy pojawiają się poważniejsze modyfikacje samochodów – w przypadku BMW Sauber to w ogóle pierwsze poprawki w tym sezonie. Jednak punkty zdobywa się od pierwszego wyścigu w kalendarzu i ci, którzy przespali cztery Grand Prix, mają już pokaźną stratę do szybko uciekającej czołówki. Sobotnie kwalifikacje pozwolą się przekonać, kto dysponuje najlepszymi komputerami, tunelami aerodynamicznymi i najtęższymi mózgami w ekipie projektantów. Nikt nie był w stanie sprawdzić technicznych nowinek na torze, bo w tym sezonie testy między wyścigami są zakazane.
Dlatego też kierowców oraz inżynierów czekają wyjątkowo pracowite piątkowe treningi. Sytuację ułatwi jednak fakt, że tor pod Barceloną wszyscy znają jak własną kieszeń. Tutaj odbywa się lwia część przedsezonowych testów i licząca nieco ponad 4,5 kilometra długości pętla nie kryje żadnych tajemnic. Nieco gorzej jest z pogodą, bo gwałtowne podmuchy wiatru czy też zmiana temperatury nawierzchni mogą wpłynąć na zachowanie samochodów. Jednak nie tak poważnie, by ukryć zysk w postaci pół sekundy na okrążeniu, którego spodziewa się Kubica. To dużo, ale może nie wystarczyć – inne zespoły także nie przespały ostatnich tygodni.
Przez cztery pierwsze wyścigi poprawek nie wprowadzał również zespół Brawn, a mimo to jego kierowcy pewnie prowadzą w obu klasyfikacjach mistrzowskich. Po prostu niedawny kopciuszek Formuły 1, staczający się stopniowo na dno pod dumnym szyldem Hondy, po zmianie właściciela rozpoczął tegoroczne zmagania z dużo wyższego pułapu niż niedawni faworyci – McLaren, Ferrari czy BMW Sauber.