Koszmar rozpoczęty w czwartek problemami z ustawieniem samochodu i efektownym wybuchem silnika BMW, trwał przez resztę weekendu. Zakończyło go drugie w tym sezonie wycofanie Kubicy z wyścigu po awarii samochodu. A podczas kwalifikacji od duetu BMW Sauber wolniejsi byli tylko kierowcy Toyoty. Nawet Lewis Hamilton, który na początku eliminacji rozbił swojego McLarena o bariery, był w stanie przedtem uzyskać na tyle dobry czas, aby znaleźć się przed Kubicą i Nickiem Heidfeldem.
[srodtytul]Wyprzedzanie na nitce [/srodtytul]
Podopieczni Mario Theissena narzekali na kłopoty z przyczepnością, wynikające z niedostatecznego dogrzania opon. Świecące nad Lazurowym Wybrzeżem słońce rozgrzało nawierzchnię ulicznego toru do ponad 40 stopni Celsjusza, ale nawet w takich warunkach biało-granatowe samochody Kubicy i Heidfelda bezradnie ślizgały się po zakrętach. – Dla mnie ryzykowanie i wyciskanie wszystkiego z samochodu, aby walczyć o 15. czy 17. miejsce, nie ma sensu – mówił po czasówce zrezygnowany Polak. – Próbowaliśmy kompletnie zmieniać ustawienia bolidu, ale nic to nie dawało.
Wąska nitka asfaltu, wijąca się po nadmorskich bulwarach, nie daje szans na wyprzedzanie. Stąd też start z prawie samego końca stawki nie dawał właściwie żadnych nadziei na zdobycie pierwszych w sezonie punktów. Samochód Kubicy zatankowano pod korek, planując strategię jednego zjazdu do boksu.
Ale i ten plan upadł po dwóch okrążeniach. Po kolejnym fatalnym starcie Polak spadł na ostatnią pozycję. Potem udało mu się wyprzedzić Hamiltona i Jarno Trullego, ale w zaciętej walce między stalowymi barierami jeden z rywali trącił skrzydłem jego prawe tylne koło. – Musiałem zjechać do boksu na zmianę i spadłem na ostatnią pozycję – mówił Kubica po wyścigu. – Jechałem z pełnym bakiem i nasza prędkość była całkiem dobra, ale to jedyny pozytywny aspekt tego weekendu.