O tym, że walka jest zagrożona wiedzieliśmy od kilku dni, ale nic nie mówiliśmy Rusłanowi, żeby się nie denerwował. Gdyby ten pojedynek rozgrywany był w Niemczech, nikt nie zwróciłby uwagi na nieco odbiegające od normy wyniki krwi Czagajewa. Ale widać komuś bardzo zależało, by do tej walki nie doszło – powiedział „Rz“ Krzysztof Busch, fizjoterapeuta z grupy Universum.
Zdaniem Chrisa Meyera z Sauerland Events Wałujew w tej sytuacji stanął przed wyborem: szybko przyjąć szczepionkę i walczyć z Czagajewem albo zrezygnować. Czasu było jednak zbyt mało. W grę wchodziła jeszcze walka z byłym mistrzem świata Lamonem Brewsterem lub Kali Meehanem, obecnymi w Helsinkach, ale i w tym przypadku nie starczyło czasu, by załatwić formalności. – Nie było wyjścia. Musieliśmy odwołać galę w Helsinkach – stwierdził Meyer.
Krzysztof Busch mówił, że Czagajew jest załamany, bo był znakomicie przygotowany do pojedynku. Nie miał objawów choroby, mógł walczyć i trudno mu zrozumieć powody powziętej decyzji.Z tego co mówi Busch, lekkie objawy żółtaczki u Czagajewa były tylko pretekstem, by odwołać walkę. Przyczyn trzeba szukać gdzie indziej. Bilety sprzedawały się źle, nie przyjechali kibice Wałujewa z Sankt Petersburga, gdy okazało się, że nie mają wiz. Impreza groziła totalną klapą finansową i organizatorzy zrobili wszystko, by nie stracić milionów euro.
Przypomina się odwołana gala w Nowym Jorku w 1998 roku, gdy w podobnej sytuacji wykryto żółtaczkę u Henry’ego Akinwande przed jego pojedynkiem z Evanderem Holyfieldem. Don King wolał wtedy odwołać imprezę niż ponieść milionowe straty. Później okazało się, że to nie żółtaczka stała za tą decyzją.