Reklama
Rozwiń

Dlaczego Ameryka nie kocha Kliczków?

Kiedy Angelo Dundee, trener Muhammada Alego, mówił kilkanaście lat temu, że królami wagi ciężkiej początku XXI wieku będą bracia Witalij i Władymir Kliczkowie, Ameryka żyła jeszcze walkami Mike’a Tysona z Evanderem Holyfieldem.

Aktualizacja: 25.06.2009 12:52 Publikacja: 24.06.2009 02:04

Warto więc przypomnieć słowa sędziwego Angelo, który w rozmowie z „Rz” wyjątkowo trafnie przewidział przyszłość Ukraińców. – Mają wszystko, by rządzić. Po dwa metry wzrostu, siłę i nokautujący cios. Mają też charyzmę, której brakuje innym – przekonywał w 1998 roku Dundee.

Dziś Kliczkowie mają nie tylko doktoraty obronione na ukraińskich uczelniach, piękne domy w różnych częściach świata, wielkie polityczne ambicje (Witalij), ale też pełnię władzy w najcięższej kategorii. Do młodszego Władymira należą mistrzowskie pasy IBF, WBO, a do starszego Witalija – WBC. A gdyby jeszcze zawodowym boksem rządziły jasne reguły, to Władymir powinien mieć też tytuł WBA, gdyż pokonał przecież w minioną sobotę mistrza tej organizacji Rusłana Czagajewa. Ale to tylko kwestia czasu. Pas ten zapewne jeszcze w tym roku wpadnie w ręce Witalija, gdy zmierzy się z Rosjaninem Nikołajem Wałujewem, którego WBA uważa za swojego czempiona.

Dziwią więc opinie, że Kliczkowie nie zasługują na miano mistrzów. Być może nie walczą efektownie, ale skuteczności trudno im odmówić, większość walk przecież rozstrzygają przed czasem. Mimo to nie podobają się Ameryce, bo ta, zapatrzona w siebie, wciąż pamięta Jacka Dempseya, Joe Louisa, Rocky’ego Marciano i Muhammada Alego. Lennox Lewis też długo musiał tam walczyć o uznanie. Zdobył je, dopiero gdy pokonał Holyfielda i znokautował Tysona.

Kliczowie są w gorszej sytuacji, bo nie mają godnych siebie i sławnych rywali. A tylko wielkie wojny między równymi sobie pięściarzami rodzą mistrzów, których wielbią miliony. Ali miał to szczęście, walcząc z Sonny Listonem, Joe Frazierem, Kenem Nortonem i George’em Foremanem.

Gdyby starszy Kliczko trzy razy bił się z Lewisem i każda z tych walk była tak dramatyczna jak pierwsza i jedyna, którą, prowadząc u wszystkich sędziów, przegrał z powodu kontuzji, prawdopodobnie postrzegano by go teraz inaczej. Władymira również. To nie jego wina, że Chris Byrd i Lamon Brewster w rewanżowych pojedynkach czy Sułtan Ibragimow i ostatnio Rusłan Czagajew nie podjęli z nim walki. A przecież każdy z nich miał wcześniej wielkie sukcesy. Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta: szybko zrozumieli, że nie mają szans.

Jedynym godnym rywalem Władymira byłby dziś tylko jego starszy brat, ale taka walka nie wchodzi w rachubę.

Lista tych, którzy mają cień szansy w takiej konfrontacji, niestety jest krótka. Są na niej tylko Rosjanie, Nikołaj Wałujew i Aleksander Powietkin, Ukrainiec Władymir Dimitrenko, Anglik Davide Haye i Amerykanin Chris Arreola. Ten zestaw nie wróży zamachu stanu, ale daje pewność milionowych honorariów. Pełny stadion w Gelsenkirchen podczas walki Władymira Kliczki z Czagajewem to potwierdza. Widać w Europie mają inny gust.

Sport
Długi cień Thomasa Bacha. Kirsty Coventry nową przewodniczącą MKOl
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Sport
Koniec Thomasa Bacha. Zbudował korporację i ratował świat sportu przed rozłamem
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń